
Lubię jednak przysiąść czasami na kanapie i podsumować to, co się wydarzyło. Dla mnie kończący się rok był pod względem szyciowym niezwykle udany. Tak postrzegam wszystko to, co w szyciowym świecie się wydarzyło przez ostatnie 12 miesięcy. O życiu prywatnym rozwodzić się nie będę, ale też nie mam powodów do narzekań - wręcz przeciwnie:)
Przede wszystkim udało mi się przez te długie miesiące regularnie prowadzić blog. To niezwykłe dla mnie wyzwanie, ponieważ wcale nie jest łatwo, przy moim trybie życia, w miarę regularnie pisać i publikować. Nie przypuszczałam, że tak długo wytrwam w tym blogowym świecie. A jednak....Blog funkcjonuje w sieci i daje mi wiele satysfakcji, mimo, że miewam chwile zwątpienia, zastanawiam się czasami czy to moje pisanie ma sens. To, że wciąż piszę to także Wasza zasługa. Gdybyście nie czytali, nie komentowali tego, co opublikuję może już dawno bym przestała? A może nie? Nie wiem....
Ostatnie 12 miesięcy to dla mnie niebywały rozwój szyciowy. Przeczytałam wiele książek o konstrukcji odzieży. Nie pojęłam treści w nich zawartych w pełnym zakresie, ale na pewno wiele się nauczyłam. Nie stałam się konstruktorką odzieży, ale na pewno potrafię w mniejszym lub większym stopniu wprowadzić odpowiednie dla figury poprawki. Znacznie gorzej wychodzi mi ta tajemna sztuka w przypadku odzieży szytej dla siebie, ale i tak widzę progres. Uszyłam kilka sukienek dla siebie samej i to takich, które noszę. W porównaniu do pierwszych prób i faktu, że zazwyczaj wszystkie odzieżowe próby kończyły się fiaskiem a uszytki lądowały w dziale "nie da się nosić", moje ostatnie poczynania przy maszynie dają nadzieję :) Nadal nie wiem co lubię szyć bardziej - domowe i praktyczne 'przydasie' czy ubrania. Wiem natomiast, że bardzo lubię tworzyć:)
Nie mam wąskiej szyciowej specjalizacji, jak niektóre z Was - szyjecie zabawki , odnajdujecie się w szyciu firan czy zasłon, wyspecjalizowałyście się w dziecięcych artykułach pościelowych i akcesoriach. Zazdroszczę Wam tej pewności, że szyć chcecie tylko to i nic więcej. Ja nie wiem. Moje szycie to szycie z potrzeby chwili. Potrzebna poduszka sowa - proszę bardzo, nauczę się. Zasłony niezbędne - a co tam, spróbuję. Poszewki na poduszki - dlaczego nie, uszyję i poszewki. Nie mam się w co ubrać - no tu gorzej, ale podejmuję próby :) Jestem multi a przez to - mam wrażenie - nie rozwijam maksymalnie jednego obszaru, tylko dotykam każdego pobieżnie. To, czego jestem natomiast pewna, w czym czuję się dobrze i co sprawia mi największą frajdę, to dzielenie się wiedzą i tworzenie instrukcji szycia. Ten obszar chcę z większą pieczołowitością rozwijać na blogu w nadchodzącym roku. Jednak, aby przygotować instrukcję, z której będziecie mogli korzystać, najpierw sama daną rzecz muszę umieć samodzielnie wykonać. Zatem nauki przede mną jeszcze sporo:)
U schyłku 2015 roku zdecydowanie swobodniej czuję przy maszynie niż jeszcze rok wcześniej. Potrafię naprawdę wiele uszyć i nie wylewam hektolitrów potu przy każdym projekcie. Szycie stało się prawdziwą przyjemnością a planowanie nowych projektów niezwykłą frajdą. Jeżeli czasami miewacie chwile zwątpienia i myślicie, że szycie nie dla Was, że Wam nie wychodzi, że to za trudne....nie poddawajcie się. Nic nie jest łatwe od samego początku. Często piszecie mi, że też byście chcieli szyć tak, jak ja. Schlebiają mi te słowa, ale uwierzcie, że nic nie przychodzi mi ot tak, po prostu. Długie godziny przy maszynie, długie godziny z nosem w książkach, wielokrotne próby, prucie.....Ja tak samo jak Wy, siedzę przy maszynie i nie zawsze wiem. Nie zawsze mi wychodzi, ale jak najpierw nie wyjdzie to kiedyś w końcu wyjdzie...o ile się nie poddam :) I naprawdę wielu rzeczy jeszcze uszyć nie potrafię. Wychodzi mi coraz lepiej, ale to chyba efekt upartej natury a nie wrodzonego talentu.
U schyłku 2015 roku zdecydowanie swobodniej czuję przy maszynie niż jeszcze rok wcześniej. Potrafię naprawdę wiele uszyć i nie wylewam hektolitrów potu przy każdym projekcie. Szycie stało się prawdziwą przyjemnością a planowanie nowych projektów niezwykłą frajdą. Jeżeli czasami miewacie chwile zwątpienia i myślicie, że szycie nie dla Was, że Wam nie wychodzi, że to za trudne....nie poddawajcie się. Nic nie jest łatwe od samego początku. Często piszecie mi, że też byście chcieli szyć tak, jak ja. Schlebiają mi te słowa, ale uwierzcie, że nic nie przychodzi mi ot tak, po prostu. Długie godziny przy maszynie, długie godziny z nosem w książkach, wielokrotne próby, prucie.....Ja tak samo jak Wy, siedzę przy maszynie i nie zawsze wiem. Nie zawsze mi wychodzi, ale jak najpierw nie wyjdzie to kiedyś w końcu wyjdzie...o ile się nie poddam :) I naprawdę wielu rzeczy jeszcze uszyć nie potrafię. Wychodzi mi coraz lepiej, ale to chyba efekt upartej natury a nie wrodzonego talentu.
Rok 2015 to również czas moich własnych, małych szyciowych sukcesów. Wyróżnienie w konkursie na Szyciowy Blog Roku 2014 to krok milowy w moim blogowaniu o szyciu. Niezwykły dar od Was da mnie. Związana z tym wyróżnieniem dodatkowa nagroda - publikacja w magazynie Mollie Potrafi - była dla mnie niewiarygodnym doświadczeniem. Marzy mi się więcej takich przeżyć:)
Na koniec roku muszę również wspomnieć o tym, bez czego szyć się nie da - o maszynach. Jeszcze rok temu szyłam kątem w jadalni na starym Łuczniku i Silvercrest. W 2015 roku dorobiłam się własnego pokoju do szycia oraz dwóch nowych maszyn. Łucznik Malwina 2070 oraz owerlok Singer - bardzo mi pomagają i ułatwiają tworzenie. Teraz mam cztery maszyny, dzięki którym szyję wszystko to, na co mi przyjdzie ochota. Wszystkie cztery używam, żadna nie stoi zapomniana. Służą mi dzielnie i wciąż mają się dobrze. Oby jak najdłużej:)
O tym, że dzięki szyciu i blogowaniu zyskałam szerokie grono szyciowych przyjaciół pisałam nie raz. To mój największy sukces i radość.Wy jesteście mą radością. Raduje mnie każda nowa osoba, która daje znać w komentarzach, że jest. Cieszą mnie osoby, które trafiły na mój blog i lubią od czasu do czasu wracać. Rozpływam się, kiedy dostrzegam, że są osoby, które są ze mną stale, na dobre i na złe. Fakt jest taki, że cieszy mnie każdy Wasz komentarz, który zostawiacie pod wpisami, bo komentarze są jak odwiedziny w realnym świecie. Moim skrytym marzeniem jest spotkać choć część Was w tym realnym świecie, wymienić się doświadczeniami, pogadać o wszystkim i niczym. Szyciowy zlot - to mi się marzy a marzenia są do tego, aby je spełniać.....
Choć krawcową nigdy nie zostanę, bo szycie jest dla mnie tyko i aż hobby, to lubię się w tej kwestii rozwijać. Mimo prób znalezienia miejsca w mojej okolicy, gdzie mogłabym zdobywać wiedzę pod skrzydłami specjalistów i fachowców, nie udało mi się rozpocząć nauki w szkole. Otrzymałam propozycje darmowych szkoleń od obserwujących moje poczynania szkół, ale póki co nie mogłam z nich skorzystać ze względu na odległość i konieczne dalekie dojazdy. Może kiedyś.....Wszystkiego więc uczę się samodzielnie korzystając z dostępnej literatury, z internetu i na własnych błędach. Coś kosztem czegoś, więc bywam niewyspana, bo szycie po nocach nie sprzyja byciu wypoczętą:)
Długie to moje podsumowanie. Chciałam zawrzeć w nim jak najwięcej myśli, które krążą w mej głowie. Na koniec roku można, prawda?
Żeby już nie wylewać więcej słów i zakończyć ten wpis, życzę Wam w nadchodzącym Nowym 2016 Roku wielu satysfakcjonujących chwil przy maszynie. Wielu udanych uszytków, wielu pomysłów, które wcielicie w życie. Maszyn, które psuć się nie będą i uszyją wszystko to, co przyjdzie Wam do głowy. Życzę również Wam i sobie, aby szycie było przyjemnością i odskocznią a blog Adela Szyje miejscem, do którego będziecie chcieli wracać.....
Choć krawcową nigdy nie zostanę, bo szycie jest dla mnie tyko i aż hobby, to lubię się w tej kwestii rozwijać. Mimo prób znalezienia miejsca w mojej okolicy, gdzie mogłabym zdobywać wiedzę pod skrzydłami specjalistów i fachowców, nie udało mi się rozpocząć nauki w szkole. Otrzymałam propozycje darmowych szkoleń od obserwujących moje poczynania szkół, ale póki co nie mogłam z nich skorzystać ze względu na odległość i konieczne dalekie dojazdy. Może kiedyś.....Wszystkiego więc uczę się samodzielnie korzystając z dostępnej literatury, z internetu i na własnych błędach. Coś kosztem czegoś, więc bywam niewyspana, bo szycie po nocach nie sprzyja byciu wypoczętą:)
Długie to moje podsumowanie. Chciałam zawrzeć w nim jak najwięcej myśli, które krążą w mej głowie. Na koniec roku można, prawda?
Żeby już nie wylewać więcej słów i zakończyć ten wpis, życzę Wam w nadchodzącym Nowym 2016 Roku wielu satysfakcjonujących chwil przy maszynie. Wielu udanych uszytków, wielu pomysłów, które wcielicie w życie. Maszyn, które psuć się nie będą i uszyją wszystko to, co przyjdzie Wam do głowy. Życzę również Wam i sobie, aby szycie było przyjemnością i odskocznią a blog Adela Szyje miejscem, do którego będziecie chcieli wracać.....
Szczęśliwego nadchodzącego
Nowego Roku!