Quantcast
Channel: ADELA SZYJE
Viewing all 99 articles
Browse latest View live

Okienny zawrót głowy, czyli metamorfoza część 2

$
0
0
Wstyd. Wielki wstyd pisać na koniec lutego o tym, co uszyłam. Dlaczego? Wszystko dlatego, że ten post powinien powstać jakieś 4 miesiące temu. W sumie powstałby, ale...Znacie to? Zawsze znajdzie się jakieś ale...Moje "ale" to był brak czasu. Moje "ale" to natłok innych, ważniejszych tematów. Moje "ale" to przetaczające się przez dom choroby, zmartwienia, codzienne troski. Moje "ale" to również brak weny twórczej i wiary, że mogłabym...

Wyznaję zasadę, że nic na siłę. Musi być to coś, co sprawia, że chce się usiąść do maszyny i uszyć dokładnie to, co przez długie miesiące było nie do ogarnięcia.

Pamiętacie jeszcze remont pokoju naszej córki? Dawno to było.....Malowałam wtedy ściany, meble zyskały nowy kolor i ogólnie cały pokój zmienił się nie do poznania. W ramach rozpoczętej metamorfozy uszyłam wtedy pokrowiec na fotel z Ikea (możecie mój szyciowy wyczyn obejrzeć tutaj - klik). W planach było jeszcze tak dużo elementów, które powinny powstać. Plany były i są a na pokrowcu się skończyło :( Wstyd. Pokój piękny, ale taki dokończony. I gdyby nie roletka, którą uszyłam kilka dni temu (pokazywałam ją tutaj - klik) to pewnie ten stan trwałby dłużej.

Podbudowana sukcesem w szyciu roletki, postanowiłam wreszcie wyposażyć okna w pokoju córki w zasłonki. Wizja efektu finalnego przyszła jak za dotknięciem różdżki, energia też była, więc dla mnie nic więcej nie trzeba. Usiadłam i zaczęłam tworzyć. Wyrysowałam sobie na kartce jak ma wyglądać, wyliczenia zrobiłam, skrupulatnie wszystko wycięłam i zabrałam się do pracy.

Domyślacie się pewnie, że tak przydługi wstęp musi zwiastować coś szczególnego, prawda?:) Te zasłonki to moja największa mordercza praca, jakiej dawno już przy maszynie nie wykonywałam. Ostatnio wszystko tak sprawnie i lekko mi sie szyło, że musiałam dostać pstryczka w nosek i pomęczyć się nieco.

Mój pomysł nr 1 - zasłonki na szelkach a szelki zapinane na rzep. Taka myśl, żeby zasłonki łatwo ściągać do prania...No niby nic. Kilka pasków, na nie naszyć rzep i już. No niby nic, ale ile dziubania przy tym....Przy ósmym czy dziewiątym pasku przestałam myśleć i zamiast przyszyć do niego część miękką, to przyszyłam część sztywną. Sztywna do sztywnej - nie lepi się, tzn. rzep nie rzepi. Pruję....

Moja zasłonka miała nawiązywać troszkę swoim ogólnym design'em do pokrowca na fotel. Musiała mieć zatem i grochy, i falbankę. Grochy białe na szarym tle, falbanka różowa. Na dole? Nieeeee, na dole jakoś mi nie leżało. Będzie u góry.

Wymyśliłam sobie również, że idealnie byłoby jakby od tyłu nie było widać tej gęstwiny szwu tkaniny od falbany i w ogóle. No i nie widać, bo góra zasłonki zyskała eleganckie wykończenie. Nie napiszę w którym momencie zaczęłam żałować, że taka perfekcyjna chcę być:) W każdym razie dzisiaj cieszę się, że taki pomysł miałam, bo naprawdę cieszy me oczy schludny wygląd nie tylko przodu, ale i tyłu zasłonki.

Kolejnym moim wymysłem (bo pomysłem tego nazwać nie mogę) były tasiemki, na którym będą wisieć motylki. Będą, ponieważ jeszcze nie wiszą Muszę je dopiero uszyć. Tasiemki wykonałam z bawełnianej lamówki i wszyłam je razem z falbanką w odpowiednie miejsce. Motylki będą kształtem i kolorem nawiązywać do motyli, które są ozdobą żyrandola. Ot, taka mnie myśl naszła i teraz mam kolejną robotkę:)

Chwilkę zwątpienia i drżenie serca poczułam w momencie, kiedy zasłonki miały na próbę zawisnąć na karniszu. Podczas wieszania zaczęłam zastanawiać się czy w obu zasłonkach falbanka jest wszyta na tej samej wysokości i czy się po zasunięciu spotkają. Powinny, ale wiecie jak to jest, kiedy za szycie bierze się amator - nie musi wcale wyjść. Na szczęście się udało. Falbanki się spotkały, długość wyszła jednakowa. Sukces!





Cieszę się, że spontanicznie usiadłam i wreszcie uszyłam zasłonki do pokoju córki. Muszę dorobić motylki, poobcinać nitki, dokończyć...Zdjęcia robiłam podczas przymiarki i wieczorową już porą.

Nie są to jakieś skomplikowane zasłonki ani mocno fikuśne w szyciu. Jedynym ich ozdobnikiem jest falbana, która powstała na górze. Jestem bardzo zadowolona z niej, bo ożywia z jednej strony szarość a z drugiej idealnie pasuje do fotela i ogólnego "look" pokoju. Największym wyzwaniem było stworzenie szelek zapinanych na rzep. Niby nie jakaś skomplikowana sprawa, ale naprawdę męcząca i precyzyjna, bo przecież rzep na szelce musi pasować z rzepem na zasłonie. Nie powiem....przez te szelki moja energia i dobre samopoczucie podczas szycia opadały i wzbijały się na przemian. Jednak są i jestem z nich bardzo zadowolona. Ściąganie do prania to będzie momencik.

Teraz czas na kolejne elementy dekoracyjne do coraz bardziej dokończonego pokoju. Myślę, że jeszcze nie raz będę Was raczyła białymi grochami na szarym tle:)

Życząc wszystkim miłego wieczorku, pozostawiam kilka zdjęć niezbyt dobrej jakości, ale przedstawiających moje nowe szyciowe wyzwanie.





















Szyciowy Blog Roku 2014 - co to jest?

$
0
0
Kilka dni temu Łucznik ogłosił na swoim profilu Facebook, że 1 marca 2015 rozpoczyna się kolejna edycja konkursu Szyciowy Blog Roku. W zeszłym roku takiego konkursu nie widziałam (przegapiłam?) i internet też na ten temat milczy. W tym roku ma być. Jakie kryteria trzeba spełnić, na czym konkurs polega - pojęcia nie mam.


Nie mam zamiaru przekonywać Was do tego, aby na mnie głosować, choć tytuł Szyciowy Blog Roku 2014 brzmi dumnie. Piszę Wam o tym  zbliżającym się wydarzeniu, bo chcę przekazać Wam informację. Szyjących nas jest sporo, nie każdy musiał dostrzec, że taki konkurs jest w przygotowaniu. Może warto wziąć udział? Może jest to szansa dla Ciebie, dla Ciebie i dla Ciebie. Może i dla mnie...


Ja sama nie wiem czy w konkursie wezmę udział. Jeszcze nie zdecydowałam. Muszę najpierw zapoznać się z kryteriami uczestnictwa a później podejmę decyzję. Nie wiem czy konkurs jest dla domowych, samodzielnie szyjących kreatorów mody czy może dla wszystkich, którzy szyją i swoje zmagania opisują na blogach. Nazwa Szyciowy Blog Roku oznaczać może wszystko. Na razie się przyglądam i cierpliwie czekam do 1 marca 2015.

Justyna (moja blogowa dobra dusza) już troszkę mnie próbowała zachęcać do startu (dziękuję). Jeżeli po zapoznaniu się z regulaminem i zasadami konkursu zdecyduję, że chcę startować, to tak zrobię. Odwagi mi nie brakuje a porażek się nie boję - kiedyś, na początku szyciowej i blogowej drogi, bardzo spontanicznie zgłosiłam się do konkursu Blog Roku. Niespełna po 2 miesiącach blogowania - czyste szaleństwo, ale nie żałuję. Każde  wyzwanie jakiego się podejmuję jest dla mnie bardzo pouczające i rozwijające. Z każdej sytuacji płynie nauka, którą ja sobie bardzo cenię.Dlatego dzisiaj nie mówię "nie" choć nie potrafię powiedzieć "tak"...

1 marca 2015 już niedługo. Co myślicie o takim konkursie jak Szyciowy Blog Roku? Znacie przebieg poprzednich edycji? Czy dla Was udział w tego typu konkursach to szansa, przygoda czy może strata czasu?



A jednak....



http://szyciowyblogroku.pl/zgloszenie/adela-szyje/

Wystarczy kliknąć na rysunek i przejdziesz na stronę z głosowaniem


Jak uszyć roletę rzymską, czyli szycie wg Adeli - instrukcja krok po kroku (tutorial)

$
0
0
Jeszcze nie tak dawno uszycie rolety wydawało mi się zadaniem bardzo trudnym i niezwykłym. Odważyłam się spróbować i dzisiaj twierdzę, że trudniej było mi uszyć zasłony do pokoju córki  (pisałam o nich tutaj - klik). Szycie rolety to naprawdę łatwa praca. Skoro już wiem jak to zrobić to chciałabym się z Wami, tą - opartą na moim doświadczeniu - wiedzą podzielić.



Jak uszyć roletę rzymską? Jak uszyć roletę krok po kroku? Zapraszam na tutorial z cyklu




KROK 1 
USTALAMY WYMIARY ROLETY,

Podstawą tworzenia rolety jest ustalenie jej docelowego rozmiaru. W tym celu należy wymierzyć okno bądź otwór okienny, mechanizm dotychczasowej rolety, itp. Celowo nie piszę, co konkretnie należy wymierzyć, ponieważ każdy z Was może mieć inaczej zamontowany mechanizm rolety (do sufitu, do ramy okna, do nadproża nad oknem, itp.). Ja posiadam już mechanizm rolety zamontowany do sufitu. 

Mierzę listwę, do której umocowana będzie tkanina rolety (to będzie szerokość) oraz ustalam długość tej tkaniny, jaką chcę mieć po rozwinięciu rolety.

Po dokonaniu pomiarów wiem, że moja roleta będzie miała docelowe wymiary 100x180 cm.


KROK 2
TWORZYMY WYKRÓJ ROLETY

Przygotowanie wykroju rolety to - wydawać by się mogło - bardzo prosta sprawa, bo zwykły prostokąt lub kwadrat. W zasadzie tak, choć trzeba troszkę pobawić się w matematykę:)

 Ja zakładam, że na początek nikt się nie będzie bawił w łączenie tkanin i swoją pierwszą roletę chce uszyć z jednego kawałka materiału. Dlatego ustalając wymiary wykroju na roletę przyjmuję, że szyć będziemy z jednego kawałka tkaniny.

Wcześniej ustaliłam, że:
  • docelowa szerokość rolety u mnie to 100 cm - do tego wymiaru dodaję po 2 cm na podwinięcie na każdy bok szerokości, czyli w sumie 4cm, co daje mi wymiar 104cm.
100+2+2 = 104 cm

  • Docelowa długość rolety u mnie to 180cm, dlatego do tego wymiaru:
  1. dodaję 2 cm na podwinięcie dołu rolety.
  2. dodaję 7cm na podwinięcie góry rolety i wszycie taśmy rzepowej
  3. dodaję również zapasy na tuneliki, w których zamontowane zostaną "patyczki" usztywniające roletę. Ile cm? Wszystko zależy od tego, ile tych tunelików ma powstać. Ja w swojej rolecie założyłam, że tunelików będzie 5 sztuk. Na 1 tunelik przyjmuję 1cm, ale tylko dlatego, że mam wąskie "patyczki". W sytuacji, gdy średnica Waszych patyczków jest większa musicie odpowiednio duży zapasa na jeden tunelik zaplanować.
Zatem 5 tunelików po 1cm każdy daje mi dodatkowe 5cm.

5 tunelików podzieli moją rolete na 6 części, z czego każda część będzie po zszyciu miała długość 30 cm.
6 kawałków * 30 cm każdy = 180 cm, czyli dokładnie tyle, co docelowa długość mojej rolety.



Po tych wszystkich wyliczeniach już wiem, że muszę przygotować materiał o wymiarach 104x194cm. 

100+2+2 = 104 cm
180+2+7+ 5 = 194 cm


KROK 3
PRZYGOTOWANIE MATERIAŁU DO SZYCIA

Mamy wykrojony materiał na naszą roletę zgodnie z wyliczeniami wykonanymi w pkt.2.
Mamy określoną ilość tunelików - u mnie 5 szt.
Czas na przygotowanie naszej tkaniny do szycia.

W szyciu rolety rzymskiej najwięcej czasu zajmuje prasowanie:) Kiedy skończymy prasować przyjdzie czas na szycie, ale zapewniam Was, że to już będzie przyjemność. Zatem zapraszam za chwilę do żelazka....

Zanim jednak prasowanie przygotowuję sobie linie pomocnicze.
Linie pomocnicze można wykonać na prawej stronie materiału. Ja wykonuję je na lewej, bo nigdy nie wiem czy potem linie na prawej stronie znikną:)


Na dłuższych bokach tkaniny (tych, które mają 194 cm) odmierzam 2cm od brzegu i rysuję linię.


Taką samą odległość wymierzam i rysuję na dole naszej rolet.

Na górze rolety o szerokości odmierzam 7cm od brzegu i rysuję linię pomocniczą.



W efekcie mamy narysowane linie pomocnicze:
na obu bokach długości - 2cm od brzegu tkaniny
na dole rolety - 2 cm od brzegu tkaniny
na górze rolety - 7 cm od brzegu tkaniny



Następnie przechodzimy do narysowania linii pomocniczych pod nasze przyszłe tuneliki na patyczki usztywniające. Zaczynamy rysowanie od góry tkaniny.
Z wcześniejszych wyliczeń wiem, że długość poszczególnych części między tunelikami ma wynosić 30 cm. Po dokonaniu pomiary patyczków, wiem, że muszę przygotować tunele o średnicy 0,5 cm.


 Rysowanie linii pomocniczych rozpoczynam od góry rolety i od wyrysowanej wcześniej linii 7cm od brzegu materiału. Pierwszą linię pomocniczą na pierwszy tunelik zaznaczam 30,5cm od linii pomocniczej wyrysowanej u góry rolety.

Kolejne linie rysujemy w odległości 31cm od poprzedniej a ostatnią w odległości 30,5cm. Dlaczego tak?

Jak napisałam wcześniej,  każda część rolety przedzielona tunelem będzie miała docelowo 30cm długości a sam tunelik średnicę 0,5 cm.
Pierwsza część ma jeden tunelik na dole ( u góry będzie wszyta taśma rzepowa, na którą zostawiliśmy zapas 7cm), więc 30+0,5 = 30,5cm.
Kolejna część materiału ma już tunelik na górze i na dole, czyli 30+0,5+0,5 = 31cm.
Ostatni kawałek materiału ma jeden tunelik, więc 30+0,5=30,5 cm.

Mam nadzieję, że zrozumieliście i nie zagmatwałam za bardzo.....może rysunek Wam troszkę pomoże.
Przyznaję, że wytłumaczenie tej części sprawia mi największą trudność:)

Linie pomocnicze na tuneliki możecie wykonać na prawej stronie materiału. Ja robię je na lewej, ale przyznaję, że łatwiej jest je mieć na prawej.

Odległości pomiędzy liniami pomocniczymi.
 

Jeżeli udało Wam się tę część zrobić - przygotować linie pomocnicze na tuneliki - to jesteśmy coraz bliżej końca. Teraz już czas na prasowanie:)



 KROK 4
PRASOWANIE

Nie wiem czy kolejność prasowania ma znaczenie, ale ja prasuję w takiej kolejności w jakiej będę szyć.
Zaczynam od zaprasowania dłuższych boków, czyli tych o długości 194 cm.

Materiał leży prawą stroną na desce.
Brzegi tkaniny przykładam do wyrysowanej wcześniej linii 2cm od brzegu i zaprasowuję.



 W ten sposób uzyskałam zaprasowanie o szerokości 1cm.

Powstały zaprasowany brzeg zawijam do wewnątrz i zaprasowuję na szerokość powstałego wcześniej zaprasowania,czyli 1cm. W ten sposób bok mamy podwinięty.




Kiedy podwiniemy dłuższe boki tkaniny to zabieramy się za podwijanie dołu i góry. Metoda ta sama, czyli najpierw brzeg materiału zaginamy do linii i zaprasowujemy a następnie ponownie na szerokość powstałego pierwszego zaprasowania.
Docelowo dłuższe boki oraz dół będą miały 1cm podwinięcia a góra 3,5 cm podwinięcia.


Na samym końcu zaprasowujemy linie pomocnicze pod tuneliki, czyli składamy materiał lewą strona do lewej wzdłuż narysowanej linii i prasujemy.

Tutaj już pewnie wiecie, dlaczego sugerowałam wykonywanie tych linii na prawej stronie materiału. Dla mnie nie jest problemem posiadanie linii pomocniczych na lewej stronie, ale jeżeli łatwiej będzie Wam prasować widząc linię to narysujcie ją na prawej stronie tkaniny.

Wszystkie zaprasowania mamy gotowe, więc teraz najprzyjemniejsza rzecz, czyli szycie:)

KROK 5 
SZYCIE

Szycie rozpoczynam od dłuższych boków materiału.
Staram się szyć możliwie najbliżej wewnętrznego brzegu podwinięcia.


Jeżeli ktoś z Was ma kłopoty z prostym szyciem polecam metodę "na stopkę". Na czym polega?
Brzeg stopki prowadzę równolegle do brzegu podwinięcia. Igłę ustawiam w pozycji, która zapewni mi szycie możliwie blisko wewnętrznego brzegu podwinięcia. U mnie jest to ustawienie igły jak najbliżej lewej strony.


Po przeszyciu boków tak samo postępuję z podwinięciem dołu.


Następnie zabieram się za nasze tuneliki.
Składam tkaninę lewa strona do lewej zgodnie z zaprasowaniem, które przygotowałam wcześniej.

 Szyję 0,5cm od brzegu zaprasowania. Powtarzam tą czynność tyle razy, ile ma powstać tunelików.


Po przeszyciu wszystkich tunelików uzyskujemy taki efekt, jak na zdjęciu. Odległość między tunelikami powinna dokładnie taka, jak zaplanowaliśmy - u mnie jest to 30cm.



Na koniec czas na przyszycie taśmy rzepowej na górze rolety i wykończenie góry.

Po zaprasowaniu góry naszej roletki i po odwinięciu zaprasowania wygląda to tak.



 Pierwszą zaprasowaną część od brzegu tkaniny zawijamy do dołu a do drugiej będziemy przyszywać taśmę rzepową. Przypinamy lub fastrygujemy taśmę równolegle do linii wyznaczonej przez zaprasowanie.


Po przypięciu wygląda to tak.


Przyszywam taśmę do tkaniny. 


 Po przyszyciu składamy materiał wzdłuż zaprasowanej linii - zwróćcie uwagę, że przyszyta taśma rzepowa jest od lewej strony naszej rolety. Tak ma być.

Spinamy razem z tkaniną.



Przyszywamy nasze podwinięcie z taśmą rzepową jak najbliżej wewnętrznego brzegu podwinięcia.


Dzięki takiemu szyciu po prawej stronie jedynym widocznym szwem będzie szew z przyszycia podwinięcia. Szwy z przyszywania taśmy rzepowej nie będą widoczne, bo są ukryte pod podwinięciem.
Coś czuję, że skomplikowałam:)


KROK 6
PRZYGOTOWANIE ROLETY DO POWIESZENIA

 
Jeżeli dobrnęliście do tego momentu to znak, że Wasza roleta przypomina roletę:) To również znak, że moja instrukcja była dla Was czytelna. To chyba pierwszy tutorial, który była dla mnie mega wyzwaniem do przygotowania i wyjaśnienia słowami jak to szycie ma wyglądać:)

Jeżeli doszliście do tego etapu to czas na przyszycie oczek, przez które przewleczecie taśmy z mechanizmu rolety. Można obejść się bez oczek lub zrobić je z tasiemki, ale ja oczka posiadam, więc je przyszywam. Przyszywam po lewej stronie, kilka milimetrów od lini szycia tunelików.


Oczka przyszyte. Teraz już czas na prasowanie przed powieszeniem:)
Po prasowaniu uzupełniamy nasze tuneliki przeznaczonymi do rolet patyczkami.


Wieszamy naszą roletę przyczepiając ją za pomocą taśmy rzepowej to mechanizmu i cieszymy się nowym wystrojem okna. Testujemy i jeżeli wszystko pasuje, nic nie wyszło krzywo (nie powinno) to zabieramy się za kolejną roletę. Ja już kilka uszyłam:)





KONIEC


Mam nadzieję, że przygotowana przeze mnie instrukcja okaże się dla Was pomocna i przydatna. Ciekawa jestem czy całość jest zrozumiała czy może jednak mało czytelna. Podzielcie się swoimi wrażeniami, proszę.

Tak jak wspominałam wyżej, tutorial "Jak uszyć roletę rzymską, czyli szycie wg Adeli"  okazał się najtrudniejszym dla mnie do opisania,  mimo, że szycie rolety naprawdę należy do zadań z serii "łatwe". Jestem pewna, że jeżeli zrozumiały był dla Was mój przekaz, to z szyciem sobie poradzicie. 

Podstawa to wyliczenia - starałam się Wam pokazać jak je wykonać. Samo prasowanie, choć jest czasochłonne to jednak niezbędne. U mnie odpadł etap fastrygowania, ponieważ ja fastrygi nie lubię i nie stosuję (wolę skrupulatnie prasować),  natomiast jeżeli Wy czujecie się bezpieczniej z fastrygą to polecam ją zastosować. Samo szycie to momencik:)  

Tak naprawdę, to ten sposób na szycie rolety to jeden z wielu możliwych. Ja sama po uszyciu pierwszej rolety mam już pomysły na kolejne. Dół rolety możemy zrobić z falbaną, w falę, podwinięty, itp. Tuneliki można wykonać od lewej strony a nie tak, jak pokazałam od prawej. Można poszaleć z tkaninami, z dodatkami, itp. Jestem pewna, że każdy znajdzie swój pomysł na roletę a moja instrukcja będzie jedynie przewodnikiem, inspiracją to stworzenia własnych kompozycji. I o to chodzi:)

Jeżeli będziecie mieli ochotę przygotować swoją wersję rolety i pochwalić się nią ze mną oraz z innymi czytelnikami - zapraszam. Przyślijcie zdjęcia, kilka słów na temat procesu tworzenia oraz zgodę na publikację zdjęć i tekstu na moim blogu - opublikuję je w kolejnym wpisie z cyklu 




 
Kliknij na obrazek i zagłosuj na mój blog

Setki słoni dla dzieciaków - uszyj słonia z Adelą

$
0
0
Słonie...Uwielbiam słonie - zarówno te żywe, te będące figurkami jak i te uszyte z materiału. Słoń wzbudza we mnie pozytywne emocje. Niby taki duży, z wielką trąbą, wielkimi uszami, ociężały a jednak milusi. Zwróciliście kiedyś uwagę jakie słonie mają piękne oczy?

Będąc ostatnio z dziećmi w ZOO Wrocław,  najwięcej czasu spędziliśmy, zaraz po Afrykarium, właśnie przy wybiegu słoni. Przypuszczam, że Wy również słoniki lubicie, bo to właśnie tą własnoręcznie uszytą maskotką chwalicie się najczęściej. Część Waszych słoni prezentowałam we wpisach Szyję z Adelą (tu oraz tu) a także na profilu FB.
Słoń to maskotka, którą stosunkowo łatwo jest uszyć. Mój pomysł na uszycie słonia pokazywałam już dosyć dawno temu na moim blogu (klik). Wiele już osób z tego tutoriala skorzystało i liczę na to, że jeszcze więcej osób zachęcę do tego, aby uszyli słonia. Słonia, który może pomóc innym. Słonia, który rozjaśni dzień dziecku. Dziecku, które w swoim życiu słońca nie dostrzega....bo w tym zabieganym świecie, gdzieś obok nas, są małe dzieci z zaburzeniami psychicznymi, które muszą być leczone na psychiatrycznym oddziale zamkniętym dla dzieci...

Jakiś czas temu dostałam e-mail od Fundacji Słonie na Balkonie. Zostałam zaproszona do  udziału w akcji Setki Słoni dla Dzieciaków. Oczywiście do akcji się przyłączam a przy okazji chcę Was zachęcić do udziału i  uszycia słonia. Może to będzie Wasz pierwszy samodzielnie uszyty słoń, może kolejny - nie wiem, ale chciałabym bardzo, abyśmy naszą szyjącą rodziną się zebrali i zrobili pożytek z pasji, której się oddajemy. Czy uda nam się uszyć setkę słoni dla dzieciaków?No dobra, nie musi być setka choć fajnie byłoby jakby nam się to udało:)





Cała akcja jest prosta bardzo- należy uszyć słonia.  Jak ma wyglądać? Zwyczajnie - słoniowo:) Wykrój na słonia znajdziecie tutaj -   klik , ale pamiętajcie, że wcale ten słoń nie musi być taki, jak na na wykroju. Może być mniejszy, może być większy, może być zupełnie inny. To, co ważne - musi być bezpieczny dla dziecka, więc druciki odpadają, guziki mogą być, ale zwróćcie uwagę aby były dobrze umocowane.


Słonie, które uszyję ja a może i ktoś z Was, pomogą najmłodszym pacjentom Szpitala Psychiatrycznego w Łodzi im. dr J. Babińskiego. SETKI SŁONI  DLA DZIECIAKÓW to akcja, która ma pokazać dzieciom, że nie są w szpitalu psychiatrycznym za karę i że są osoby, które życzą im siły i szczęścia. 

Jeżeli chcecie wraz ze mną przyłączyć się do tej akcji, to uszyjcie słonia i przekażcie go na potrzeby Fundacji Słonie na Balkonie.

Dla chętnych dodam jeszcze, że Fundacja zorganizowała przy okazji całej akcji konkurs. Wszystkie słonie, które zostaną przesłane do 20 kwietnia 2015 roku na adres Fundacji wezmą udział w konkursie, w którym można wygrać maszynę do szycia ufundowaną przez Sklep Przemysłowy Wójcik i Spółka w Łodzi. Jak wziąć udział w konkursie?

  1. Należy wykonać słonia dowolną techniką. Pamiętaj tylko, że zabawka powinna być bezpieczna dla dziecka.
  2.  Konkursowe słonie należy przesyłać do 20 kwietnia na adres Fundacj ul. Gdańska 90 lok 3-1, kod 90 - 508 Łódź
  3. Od 20 – 30 kwietnia na facebooku Fundacji SŁONIE NA BALKONIE odbędzie się głosowanie na najatrakcyjniejszego dla internautów słonia.
  4. 30 kwietnia – rozstrzygnięcie konkursu. Zwycięzca otrzyma maszynę do szycia ufundowaną przez  Sklep Przemysłowy Wójcik i Spółka z Łodzi
  5. 2 maja – Zwycięska 15 słoni trafi na charytatywną aukcję allegro Fundacji. Każdy słoń zostanie wylicytowany na realizacje programu terapeutycznego dla dzieci, które wychodzą ze szpitala.


Jeżeli będziecie mieli ochotę przyłączyć się ze mną do akcji i uszyjecie słonia dla dzieciaków, to proszę zróbcie zdjęcie Waszemu słonikowi przed wysłaniem go do Fundacji.
Następnie zdjęcia słonia wraz ze zgodą na publikację prześlijcie do mnie.
Po 20 kwietnia 2015 zrobię galerię wszystkich słoników, 
które powstały dla dzieci - podopiecznych Fundacji Słonie na Balkonie.

Jeżeli jeszcze się wahacie, nie wiecie jak uszyć słonia, to zostawiam Wam małą pomoc - tutorial, który kiedyś przygotowałam a teraz może być bardzo pomocny. 
Instrukcja znajduje się w tym wpisie - klik - ale aby było łatwiej tutaj również wklejam:) 



Wykrój na słonia znajdziecie tutaj -   klik

KROK 1 - PRZYGOTOWANIE WYKROJU
Drukujemy wykrój słonia
Wycinamy wykrój z wydruku - ja założyłam, że wykrój posiada zapas na szwy, ale czy tak jest? Nie wiem:)



KROK 2 - WYBÓR MATERIAŁÓW 

Przygotowuję kawałki materiałów, które potencjalnie wykorzystam do uszycia słonia oraz kawałek owaty.
W zasadzie krok 2 mógłby być krokiem 1, ale....:)


KROK 3 - WYKRÓJ SŁONIA Z MATERIAŁU

Po twórczym procesie myślowym, decydujemy, który materiał będzie tułowiem słownia, a który uszami.
Składamy dwa kawałki materiału na tułów prawą stroną do prawej. Mogą to być dwa różne wzory, albo jeden ten sam. Wszystko zależy od naszej fantazji - jedna strona słonia może być inna i druga inna:) U mnie tułów słonia to białe grochy na szarym tle. Na tak przygotowane dwa kawałki materiału układam pierwszą część tułowia słonia (ta bez trąby) i odrysowuję na materiał a następnie wycinam.



Podobnie postępuję z częścią z trąbą i uszami. Przy uszach wycinam jeszcze ich kształt z owaty.
Mam wycięte z materiału wszystkie elementy słonia oraz dodatkowo uszy z owaty, czyli:
2 x tył tułowia słonia
2 x przód tułowia słonia (ta część z trąbą)
4 x uszy słonia
2 x uszy słonia z owaty


KROK 4 - SZYJEMY USZY


Układamy wycięte z materiału uszy prawa strona do prawej.

Ja chciałam, aby uszy słonia wypełnione były kawałkiem owaty, więc pod spód układam jeszcze wycięte ucho z owaty.


Tak przygotowaną "kanapkę" spinam szpilkami 

Zszywam ściegiem prostym i wywijam na prawą stronę - owata ładnie po wywinięciu jest wewnątrz:)

Wymyśliłam sobie, że uszy słonia będą przestebnowane na obwodzie, więc to robię. Nie jest to jednak konieczne, ponieważ uszy bez stebnowania są równie piękne.

Cały proces szycia powtarzamy i na koniec mamy dwoje uszu gotowe:)


KROK 5 - SZYJEMY BOK SŁONIA

Układamy tył tułowia słonia lewą stroną do podłoża.

 Na to kładziemy ucho - brzeg ucha do brzegu tułowia słonia.

 Na to kładziemy prawą stroną do ucha część z nosem słonia.
Spinamy szpilkami i zszywamy
Po zszyciu odginamy trąbę i oto mamy jeden bok słonia gotowy.
Możemy się zabrać za przygotowywanie drugiego boku słonia lub tak jak ja:) za stebnowanie linii zszycia tułowia słonia z uchem:) Ja przestebnowałam, bo taką miałam fantazję:)




 KROK 6 - ZSZYWAMY DWA BOKI SŁONIA


Kiedy mamy gotowe dwa boki słonia to czas na ich zszycie, aby powstał słoń.
Układamy jeden bok słonia z uchem lewą stroną do podłoża.
Na to układamy drugą stronę słonia z uchem prawą stroną do prawej.
Całość spinamy szpilkami albo fastrygujemy - jak kto woli. Aby mieć pewność, że dobrze złożyliście materiał sprawdźcie, gdzie są uszy słonia. Jeżeli są wewnątrz tej kanapki - na pewno jest dobrze:)
Zszywamy słonia pamiętając o tym, aby zostawić mały otwór na wywinięcie. Ja zostawiam sobie ten otwór na "zadku" słonia:) Po zszyciu wywijamy na prawą stronę i nasz słoń jest gotowy do wypełnienia!
Ja wszystkie zabawki-przytulanki szyję ściegiem prostym, dosyć gęstym, bo wg mojej maszyny gęstość ściegu mam ustawioną na 2 - co prawdą wg 4-stopniowej skali to połowa....ale po testach gęstość 2 jest dla mnie w sam raz:) 


KROK 7 - WYPEŁNIAMY SŁONIA

To jedna z ważniejszych niemal części z całego procesu produkcji słonia.

 




 KROK 8 - CIESZYMY SIĘ ZE SŁONIA - PRZYTULANKI

Tak oto nasz słoń przytulanka jest gotowy:) Ma zadartą trąbę, wesołe uszy i cały jest śliczny i mięciutki:)
Możemy go ozdobić wg potrzeb - doszyć oczy, zrobić uśmiech, doszyć kły, itp. - zależy jak nam w duszy gra:)

           



http://szyciowyblogroku.pl/zgloszenie/adela-szyje/
WYSTARCZY KLIKNĄĆ W OBRAZEK I ODDAĆ GŁOS

Jak urządzić pracownię krawiecką?

$
0
0




Zamknij oczy i wyobraź sobie, że siedzisz w pracowni krawieckiej. Swoje własnej pracowni krawieckiej. Co widzisz? Stół? Szafki zapełnione tkaninami? Wieszaczki, słoiki, pudełka czy może coś zupełnie innego? Ja również zamykam swoje oczy. Ostatnio coraz częściej. Lubię ten stan. W wyobraźni rozglądam się na lewo, potem na prawo, zaglądam do szafek, dotykam nici umieszczonych na stojaku....Kolor ścian, kształt mebli, owerlok....Widzę to...A Ty?


Oczywiście żeby szyć na maszynie nie trzeba mieć od razu pracowni. Nie oszukujmy się - większość z nas szyje i czerpie z tego radość nie mając pracowni. Nasze maszyny mają swoje stałe miejsce w szafie, z której ją wyjmujemy na czas szycia lub na stole wciśniętym w jakiś kącik. Nieliczni mają to szczęście, że na swoje hobby mogą wygospodarować dedykowaną tylko temu większą przestrzeń. Właśnie stałam się taką szczęściarą. Po prawie półtora roku od pierwszego ściegu wykonanego na maszynie, doszliśmy wspólnie z Mooonszem mym do wniosku, że czas, abym miała swoje miejsce do szycia. Ba! Będę miała cały pokój. Radość mnie rozpiera.

Nie pochwalę się dzisiaj jak wygląda mój szyciowy pokój, ponieważ wciąż nie wygląda. Biegam z miarą, planuję i potrzebuję czasu na jego urządzenie. Jak będzie gotowy to na pewno Wam pokażę, co udało mi się zorganizować na niewielkiej i dosyć trudnej przestrzeni, wykorzystując jednocześnie meble, które w tym pokoju już są i być muszą.


Dzisiaj chciałam w tym wpisie pokazać kilka inspiracji na ciekawe zagospodarowanie przestrzeni szyciowej - wszystkie znalezione przeze mnie w czeluściach internetu. Wierzę w to, że uporządkowany i zorganizowany kąt sprzyja tworzeniu. Co zatem można umieścić w pracowni krawieckiej?

Stół


Crafting table that folds up into a wall unit.  (We R Memory Keepers)
pinterest.com
I want to make this!  DIY Furniture Plan from Ana-White.com  Cubby bookshelves are so popular because they enable you to further sort and organize your belongings. No longer do you need bookends and even baskets and bins become optional. This cubby bookshelf works with the craft table top to create a project table. It's the best of both worlds - ample workspace and easy storage. Build the cubby bookshelves alone or add the project tabletop for even more functionality.
pinterest.com
Stół dla mnie jest podstawowym elementem wyposażenia każdego pokoju szyciowego. Idealnie jakby był duży i odpowiednio wysoki. Taki, aby bez problemu można było odrysować spory wykrój czy też wykroić materiał. Ja takiego stołu nie mam, ale mam zamiar mieć. Stół może być umieszczony pod ścianą albo jako wolnostojący mebel na środku pokoju. Idealnie byłoby mieć stół z dostępem z czterech stron, szufladkami pod spodem, szafkami, półeczkami, itp. Ciekawym pomysłem jest stół ukryty pod ramą/tablicą zamontowaną na ścianie. Idealny pomysł do wnętrz z niewielką ilością przestrzeni.
This fold out sewing cabinet is seriously amazing! You should see how little it folds up to be.
pinterest.com


IKEA Hackers: New customized sewing room cutting table. I could also use it for my larger drawing sets and rolled drawing storage.
pinterest.com
http://mimigoodwin.blogspot.com
spacious sewing room ~ neat & well organized ~
pinterest.com
"Quaint and Quirky" photostream  The Cubes are from Michaels craft store. They are intended to be scrapbooking organizers, but we found that if you stack them together, they are the perfect size for a table. The top is a door which ended up being the perfect size.
pinterest.com

http://mariaelenasdecor.blogspot.com


Krzesło

Od krzesła zależy komfort naszego szycia. Musi być odpowiednio wysokie i odpowiednio wygodne. Najlepiej z możliwością regulacji. Wyposażone w kółka może ułatwić przemieszczanie się, ale wtedy warto pomyśleć o macie ochronnej na podłogę. Moje krzesło jest idealne. Kupiłam je niedawno i teraz tylko doszyję sobie do niego mięciutką poduszkę pod pupę, aby było jeszcze milej. Już chciałabym móc na nim usiąść i szyć....


Não é um bom proveito das coisas que temos para reciclar e ainda usar a nossa creatividade?!?!?!? ADORO!!!
http://www.confessionsofaserialdiyer.com



Źródło światła

Strasznie nie lubię szyć nie mając dobrze oświetlonej maszyny. Lampa sufitowa, lampka na wysięgniku, mała lampka stawiana na blat. Możliwości jest bardzo dużo.


http://tidybrownwren.blogspot.com


Przestrzeń na tkaniny

Cutting table!!! Be still my heart!!! this is probably what Heaven will look like! Just a guess. ;)
pinterest.com
Nie ma opcji - jakieś miejsce na tkaniny musi być. Prędzej czy później tkanin zacznie nam przybywać. Chcemy czy nie - nasze zasoby tkanin będą się zwiększać. Gdzieś je trzeba trzymać. Można w pudełkach, kartonach, w szafkach, na półeczkach. Jeżeli kupujemy tkaniny w belkach to przydałyby się specjalne wieszaki na belki. Myślę jednak, że na potrzeby hobby taka opcja nie jest niezbędna. Idealne miejsce to takie, do którego jest swobodny dostęp a tkaniny są poukładane wg przyjętego klucza. Jeżeli mamy duszę Perfekcyjnej Pani Domu, to zwykłe półeczki, na których poukładamy tkaniny wg rodzajów czy kolorów, będą idealne. Jeżeli natomiast w naszej ciele drzemie artystyczna dusza i wokół siebie tworzymy nieład artystyczny, to lepsze będą zamykane szafeczki, które będą chroniły nasz twórczy nieład przed wzrokiem osób postronnych. Świetnie sprawdzą się również półprzezroczyste pudełka, choć wyjęcie tkaniny ze spodu wymagać będzie wyciągnięcia wszystkich nad nią.





I've been looking for a while for the perfect solution to store my fabric. It had to have open-front shelving so I could see my fabric. The shelves had to be short, because fabric doesn't stack ve...
craftapple.wordpress.com
Sewing Room Organization Ideas | Sewing Room Ideas • Styling and Organisation | TaylorMadeFashion
taylormadefashion.wordpress.com




Przestrzeń na dodatki

Tutaj mamy wiele możliwości. Słoiczki na guziki, pudełeczka na koronki, stojaki na szpulki z nićmi, wieszaczki na szpulki z lamówkami, kartoniki.....Najłatwiej kiedy wszystko jest posortowane, opisane. Ja zgromadziłam już naprawdę dużo dodatków i mimo, że staram się je trzymać w ładzie, to i tak wciąż szukam idealnego sposobu na ich przechowywanie. Nie mówiąc o tym, że ciągle robi mi się bałagan w dodatkach - sam:)

How to Make a Giant Peg Board at GingerSnapCrafts.com #gingersnapcrafts #craft #storage
http://www.gingersnapcrafts.com
100_6966
http://www.thebudgetdecorator.com
Knife rack from Ikea. This is a perfect solutin for my sewing area. I have a pile and always takes time finding the one i want!
pinterest.com
45 BEST Home Organizational & Household Tips Tricks & Tutorials
pinterest.com




Miejsce do prasowania

Marzenie - mieć żelazko i miejsce do prasowania tuż obok maszyny i siebie. Dla mnie - niewykonalne. Ja ze swoimi uszytkami biegam w tę i z powrotem, co przyznaję - bywa męczące. Jeżeli jednak ktoś ma miejsce to inspirujących pomysłów jest wiele.

Name:  ironingcenter2.jpg Views: 8942 Size:  135.3 KB
http://www.quiltingboard.com
http://goosecow.blogspot.com




How to make your own dress form. I think making a dress form may be a good plan before diving into dress planning. . .
http://personalizedfashion.blogspot.se
Manekin

Jeżeli szyjemy ubrania, to manekin wydaje się być niezbędny. Ja nie posiadam manekina i choć dopiero uczę się szyć ubrania, to już na tym etapie coraz częściej zastanawiam się czy w manekin nie zainwestować. Przymiarki a w zasadzie nanoszenie poprawek jest bardzo utrudnione, jeżeli wykonujemy je sami na sobie. Na manekinach nie znam się zupełnie i nie miałam z nimi do czynienia, ale obserwując różne propozycje w sieci skłaniałabym się ku takiemu, który umożliwia regulację poszczególnych części (biust, biodra, itp) pod swoje wymiary. Jeżeli mamy figurę mocno odbiegającą od ideału lub też nie chcemy inwestować niemałych pieniędzy w profesjonalny pomocnik, to można manekin "pod siebie" wykonać samodzielnie.


To tyle inspiracji na dzisiaj.


Co Waszym zdaniem powinno znaleźć się w pokoju szyciowym? Ciekawa jestem, coo zobaczyliście, kiedy zamknęliście oczy i wyobraziliście sobie swój szyciowy pokój? A może już taki posiadacie i podzielicie się ze mną i z innymi swoim doświadczeniem w jego organizacji?



Pozdrawiam


SZYCIOWY BLOG ROKU 2014 - podaruj mi swój głos...

$
0
0

http://szyciowyblogroku.pl/zgloszenie/adela-szyje/
Czy Ty wiesz, że możesz mieć już niedługo na swoim biurku nowiuteńką maszynę do szycia Łucznik Anna 510? Czy Ty wiesz, że możesz zdobyć - ot tak po prostu - jedną z kilkudziesięciu świetnych książek o szyciu i dla szyjących? Jak to możliwe? No możliwe.....Wystarczy, że weźmiesz udział w głosowaniu na najlepszy Szyciowy Blog Roku 2014.



.





Namawiam Was do aktywnego włączenia się w głosowanie w konkursie Szyciowy Blog Roku 2014 - tutaj (klik). Namawiam również do wyrażania opinii o blogach na profilu Facebooku - o tutaj (klik). Nie namawiam Was na głosowanie na mój blog, bo powinna to być Wasza szczera chęć oddania głosu, choć nie ukrywam, że będzie mi niezwykle miło i fajnie, jak oddasz swój głos na Adela Szyje.

Jakiś czas temu pytałam Was, co to za konkurs a kilka dni później zgłosiłam swój blog... Startuję w kategorii Osobowość. Pomimo pierwotnych wątpliwości, w rezultacie stwierdziłam, że mogę i powinnam spróbować swoich sił w konkursie, bo przecież szyję i szyciowy blog mam. Poza tym lubię wyzwania :)

Jeszcze 17 miesięcy temu nie miałam pojęcia o szyciu na maszynie, nie mówiąc o tym, że budowa i działanie maszyny to była dla mnie czarna magia. Niewinne zdanie rzucone w przestrzeń przez mojego męża "a może byś uszyła".... Zwykłe zdanie, ale z jakiegoś - dla mnie do dzisiaj trudnego do wytłumaczenia powodu - wyciągnęłam ze strychu maszynę po Mamie, usiadałam i....przy tej maszynie zostałam. Czasami wstaję, ale jakbym miała możliwości i czas, to z przyjemnością spędzałabym całe dnie na słuchaniu relaksującego dźwięku turkoczącej maszyny. Stało się i wierzę, że wszystko dzieje się po coś i z jakiegoś powodu. Mniej lub bardziej spontanicznie, ale jednak...

Od dzisiaj do 22 marca 2016 czas na głosowanie. Głosować można zarówno na stronie konkursu jak i na profilu Łucznika na facebook. Są to dwa niezależne głosowania, czyli możesz wziąć udział w obu głosowaniach. Poniżej kilka informacji praktycznych jak oddać ważny głos. Słowo ważny ma tu szczególne znaczenie, bo oddanie ważnego głosu, to cała procedura.

GŁOSOWANIE NA STRONIE KONKURSU www.szyciowyblogroku.pl


Możesz z jednego adresu e-mail oddać jeden głos na jeden wybrany blog.

Chcesz zagłosować Ty, Twój mąż/żona, syn, córka, sąsiadka, znajomi, itp. - nie ma problemu. Pamiętaj tylko, że z jednego adresu IP można oddawać głos tylko raz dziennie, więc codziennie swój głos oddaje kto inny:)
  1. Wejdź na stronę głosowania w Konkursie Szyciowy Blog Roku 2014 - tutaj (klik).
  2. Odznacz wybrany przez siebie blog - np.Adela Szyje - tutaj (klik)
  3. Kliknij przycisk Oddaj Głos
  4. Podaj swój adres e-mail i UWAGA!
  5. Potwierdź oddanie głosu w przesłanym na adres Twój e-mail komunikacie

Nie potwierdzisz - nie oddasz ważnego głosu - nie głosujesz

Jeżeli po oddaniu głosu nie ma w Twojej skrzynce komunikatu e-mail - sprawdź folder SPAM. Często tam "wpadają" wiadomości od nierozpoznanych nadawców.

Taka procedura ma pewnie za zadanie wyeliminowanie "pustych" czy "fałszywych" głosów. Troszkę czasochłonne, ale chyba i tak lepsze niż wysyłanie sms-ów...

Głosując na wybrany blog masz szansę otrzymać jednej z poradników Łucznika, bo każda kolejna 40-ta osoba, która odda ważny głos otrzyma „Proste i modne szycie”, „Uszyj w jedno popołudnie” lub „Patchwork krok po kroku”.

Może to Ty będziesz szczęśliwcem i otrzymasz jeden z poradników? Spróbuj :)

Zdjęcie pochodzi ze strony Łucznik



 GŁOSOWANIE POD WYDARZENIEM FINAŁOWYM
na profilu facebook firmy Łucznik

To nie koniec:) Możesz wygrać również jedną z 3 maszyn do szycia Łucznik Anna 510. Tak, tak :)
Wystarczy, że pod wydarzeniem finałowym na profilu Łucznika - tutaj (klik)  napiszesz kreatywnie, szczerze i od serca na który blog głosujesz w konkursie Szyciowy Blog Roku. Nie chcesz wygrać maszyny? Nie szkodzi i tak możesz wyrazić swoją opinię. W sumie to jedna z niewielu okazji, aby chwalić publicznie blogi, które lubisz, odwiedzasz, polecasz, cenisz... 

  1. Wejdź na stronę wydarzenia Szyciowy Blog Roku profilu Łucznik - tutaj klik 
  2. Napisz kreatywnie, szczerze i od serca, na który blog głosujesz
  3. Czekaj na ogłoszenie - może do Ciebie trafi maszyna do szycia Łucznik Anna 510





http://szyciowyblogroku.pl/zgloszenie/adela-szyje/




Historia pewnego komina....

$
0
0
Moje dzieci grają w szachy. Trener na każdych zajęciach oraz przed każdym turniejem powtarza, że w szachach zawsze należy szanować przeciwnika, nawet z pozoru niegroźnego, słabszego. Nawet jak się jest o krok od zwycięstwa, to wystarczy jeden niepoprawny ruch, jedna krótka chwila, aby całą partię przegrać. Chociaż ja nie gram w szachy, to zasadę ową staram się stosować w całym swoim życiu, ale tym razem przyznaję - nie doceniłam przeciwnika....



Komin. Zwyczajny komin uszyty z dwóch różnych kawałków materiału. Komin dla dziecka. Nigdy nie szyłam. Słońce jednak tak od kilku dni pięknie świeci, że szalik zimowy za ciepły się staje a na chodzenie bez niego jeszcze za wcześnie. Poza tym chciałam już usiąść choć na momencik do maszyny, bo przez mój remoncik nie mam zbyt wiele okazji ostatnio. Pomyślałam - uszyję komin. Przecież to takie proste....

Dwa kawałki materiału, tu zszyć, tam zszyć, wywinąć i już. Nie doceniłam zwykłego komina. Zlekceważyłam fakt, że pod przykrywką pozornie łatwego sukcesu, kryje się niespodzianka. I to jaka! Taka, że szybciutko spokorniałam. 

Pełna energii zabrałam się za tworzenie komina. Dwa kawałki materiału wycięte w ekspresowym tempie. Ze względu na to, że komin z dzianiny, to równie ekspresowe naprasowywanie taśmy flizelinowej i szycie. Zszyty jeden boczek, zszyty drugi boczek, potem trzeci a czwarty tak, aby pozostała dziura do wywinięcia. Pracy na kilkanaście minut. Wywijam w rytm lecącej w radio piosenki. Wywijam i helllloł!!!!! O co kaman??? Woreczek mi wyszedł czy poszewka....O czym myślałam, że nie myślałam.....Prucie.

Ponowne szybkie szycie, ale tym razem złożyłam materiał inaczej. Wywijam. Komin wyszedł - a jakże - ale dlaczego nie jest tak, że biały materiał jest wewnątrz komina a ten w serduszka na zewnątrz? Dlaczego mój komin jest w połowie biały a w połowie kolorowy? Nie taki miał być....Jak uszyć komin? No jak?

Szybka analiza, co zrobiłam nie tak. Powrót na lewą stronę, małe prucie, potem szycie. Jest. Wywijam. Komin znowu wyszedł, ale na baaaardzo długą i baaaaardzo chudą szyję. Sukces jednak był częściowo - biały materiał wewnątrz a serduszka na zewnątrz. Jestem coraz bliżej. Pruję.

Składam, szyję, wywijam. Jestem w punkcie wyjścia - w połowie biały a w połowie we wzorek. No znowu nie zadziałało....Przecież to miało być takie proste.... a nie jest....Niby mam komin a go nie mam. Mogłabym udawać, że to tak miało być, że taki nowy design i w ogóle. Mogłabym ,ale nie chciałam. Nie chciałam, bo komin miał być wewnątrz biały a na zewnątrz w serduszka. 

Łyk kawy, jeszcze głębsza analiza....Pustka w głowie....Przewracam w dłoniach w lewo i w prawo mój "komin na opak" i naprawdę nie wiem. No nie wiem jak go zszyć, aby po wywinięciu było tak jak chcę. Już prawie wygrywam a jednak wciąż przegrywam....

Miało być max pół godziny a siedzę już nad moim kominem dobrą godzinę. Czarna dziura w głowie, nic wykombinować nie mogę. Pruję, zszywam, przewracam, powracam, pruję. Całe szczęście musiałam wyjść z domu, więc komin radośnie porzuciłam. Nie dawał jednak mi spokoju. W sklepie, samochodzie, w szkole, w pracy, wszędzie o nim myślę. Siedzę w samochodzie, wracam do domu i wciąż dumam. W chwili, kiedy miałam już ochotę popsioczyć na długo zamknięty przejazd kolejowy - przyszło olśnienie a w zasadzie myśl, nowa koncepcja. Jak żałowałam, że nie mogę już teraz usiąść do maszyny. Obym tylko nie zapomniała.....

Po powrocie do domu, szybko pobiegłam do maszyny. Prucie i szycie od nowa. Jest! Jest tak jak miało być - białe od wewnątrz, serduszka na zewnątrz. Zwycięstwo!

Taki niby zwykły komin miał być, takie nic, taka prościzna...

W szachach, w życiu czy w szyciu bywa podobnie - czasami rzeczy potencjalnie najłatwiejsze mogą przysporzyć nam sporo kłopotów. Ja sobie bardzo cenię takie chwile jak te przy tworzeniu komina, z dwóch powodów -  po pierwsze zdobywam wtedy nową wiedzę a po drugie mój szyciowy poziom samozadowolenia zostaje sprowadzony na właściwe tory - pokory do szycia i szyciowego doświadczenia. Zlekceważyłam ten komin, bo przecież wydawało mi się, że to taka prościzna :)

Oto mój komin w całej okazałości








Do 22 marca 2015 trwa głosowanie w konkursie na najlepszy Szyciowy Blog Roku 2014. Startuję w kategorii Osobowość. Jeżeli masz ochotę podarować mi swój głos - kliknij w obrazek i zagłosuj.





http://szyciowyblogroku.pl/zgloszenie/adela-szyje/



 Jeżeli masz ochotę oddać swój głos na mój blog możesz również napisać tutaj (klik) dlaczego głosujesz na Adela Szyje, dlaczego lubisz mnie odwiedzać, dlaczego ze mną jesteś.....

Dziękuję....

$
0
0
Od kilku dni zastanawiam się jak podsumować to, co się wydarza w ostatnim tygodniu. Myślę o tym intensywnie i naprawdę nie wiem, bo tyle słów i tyle emocji kotłuje się we mnie. Pozytywnych emocji. Niektóre z nich potrafię nazwać, niektóre są wciąż tkwią we mnie nie nazwane. Dawno już nie czułam się tak jak teraz....

Szyciowy Blog Roku 2014. Startując w konkursie chciałam wygrać maszynę. Nie wierzę w to, że do konkursu przystępuje się bez jakiegoś cienia nadziei na wygraną. Ja - zgłaszając chęć uczestnictwa - tę nadzieję gdzieś delikatnie się tlącą miałam. Nie przewidziałam tylko tego, że to, co się aktualnie wydarza sprawi, że będę miała wielką "kluchę" w gardle...

Głosowanie internautów....Przyznam się Wam, że moim marzeniem było nie zamykać zestawienia. Mówiąc wprost - aby nie być ostatnią. Dzisiaj tych głosów jest już 100 i nie ukrywam, że każdy głos jest dla mnie wzruszeniem, tym bardziej, że nie prosiłam realnych znajomych o wsparcie. Jedynie Moonsza, Sister i przyjaciółkę, ale to raptem trzy głosy. Okazuje się, że pozostałe to głosy internautów - osób, które zaglądają do mnie regularnie, osób, które trafiły pierwszy raz, ale im się spodobało, itp. Wielka to dla mnie niespodzianka i bardzo miła. Początek moich wzruszeń, bo podczas trwania tego konkursu na największą próbę wystawione są moje emocje...

Konkursowy profil Łucznika na facebooku - miejsce, gdzie każdy może napisać na jaki blog głosuje. Pierwsze słowa, które na profilu Łucznika się znalazły były o blogu Adela Szyje - czytając je szczerze się roześmiałam, ponieważ dowiedzieć się , że rozwijam się szybciej niż II linia metra to komplement nie byle jaki. Śmiałam się i łezka kręciła się w oku....

Mimo, że czuję, że śmielej tnę tkaniny niż kiedyś, to wciąż mam wrażenie, że ten mój rozwój to taki malutki kroczek dopiero. Twoje słowa Joasiu - jako pierwsze - baaaaardzo dodały mi skrzydeł. A potem kolejna osoba napisała i kolejna.... Dzisiaj dzięki Wam i Waszym słowom tych skrzydeł mam znacznie więcej, bo każdego dnia piszecie na profilu konkursowym tak pięknie dlaczego głosowaliście na blog Adela Szyje. A ja jestem coraz bardziej zawstydzona i coraz bardziej radosna, bo niezwykle miło jest wiedzieć, że te moje zmagania z maszyną do szycia służą nie tylko mnie, że czerpiecie z moich wpisów inspirację, że jestem dla Was wsparciem, że cenicie to, co robię, że ten czas, który poświęcam na przygotowywanie wpisów i  tutoriali nie jest czasem zmarnowanym. Z tej radości nawet dzisiaj mi nitki biegające po domu nie przeszkadzały :)

Każdego dnia konkursowego głosowania internautów czuję dreszcz blisko serca oraz coraz większy ścisk w gardle. Dobrze, że nie muszę nic mówić, tylko mogę napisać dzisiaj co czuję, bo miałabym z mówieniem duuuuży kłopot. Naprawdę nie spodziewałam się, że biorąc udział w tym konkursie doświadczę takich emocji a to wszystko dzięki Wam.

Mimo, że głosowanie jeszcze trwa a ogłoszenie wyników Jury za kilka dni, ja już dzisiaj dziękuję Wam bardzo za wsparcie w konkursowych zmaganiach. Dziękuję za każdy oddany głos, za każde słowo, za trzymanie kciuków, za motywację, za wiadomości, które dostaję, za to, że jesteście. Jestem szczęściarą, że mam wokół siebie tyle wspaniałych osób, że mam Was.



Dziękuję




Szyciowy Blog Roku - tutaj (klik).
Profil konkursowy Łucznika  - tutaj (klik).

Sukienka Burdy inaczej

$
0
0
Za każdym razem, kiedy patrzę na propozycje ubrań dla dzieci w Burdzie mam wrażenie, że widzę co innego niż Burda proponuje. Za każdym razem również co innego mi wyjdzie. Tak było z sukienką model 617 z wydania Burda Moda dla dzieci 1/2013. Niby taka sama a jednak inna. Ten sam wykrój a zupełnie inne wykonanie.


Prosta sukieneczka, w romantycznym wydaniu, z koronką, z rękawkami. Zachwyciła mnie od pierwszego wejrzenia i sama nie wiem dlaczego się wcześniej za nią nie zabrałam. Pewnie dlatego, że do każdego ubraniowego projektu muszę dojrzeć. Przyszedł taki dzień zupełnie niedawno.

Miałam w szafie sztruks. Kupiłam go w sierpniu 2014 w Swarzędzu, podczas jednej z wypraw. Strasznie podobał mi się wtedy i kupiłam dwa kolory - biały i różowy. Wrzuciłam do szafy i leżał. Czekał. 

Na sukienkę, którą wybrałam z Burdy, wydawał mi się idealny. Nie wiedziałam tylko czy uszyć ją z białego czy różowego sztruksu. Konsultacje na FB zaowocowały decyzją, że sukienka powstanie jako miks obu kolorów, ale....

No właśnie, jak zazwyczaj pojawiło się "ale" i w rezultacie powstała sukienka z białego sztruksu z fioletowymi dodatkami. Taka zmiana podczas tworzenia. Nie oznacza to, że miks różowego z białym mi nie pasuje. Pasuje, ale taka zmiksowana sukienka dopiero się szyje, czyli pokażę ją za czas jakiś....niedługi.....

Sztruks. Pierwszy raz szyłam sztruks. Sądziłam, że to bardzo prosty materiał do szycia. Nie, w zasadzie nie jest kłopotliwy, ale wymaga wg mnie specjalnego traktowania. Po pierwsze po skrojeniu baaaaardzo się strzępił, więc niemal natychmiast siadłam i obrzuciłam wszystkie brzegi. Po drugie - podczas szycia lekko mi się naciągnął i teraz dół sukienki lekko faluje. Nie wygląda to źle, ale jednak. Gdybym szyła coś, gdzie efekt falowania nie byłby mile widziany, to miałabym kłopot. W każdym razie, muszę pamiętać, aby na przyszłość obchodzić się ze sztruksem jak z dzianiną, bo lubi się naciągać :) Kolejna sprawa - kierunek włosków sztruksowych. Akurat na tej "maziajowej" bieli kierunek układania się włosków nie ma znaczenia, ale już na różowym, który pojawi się na kolejnej sukience  - już ma. Szczerze mówiąc nie wiem, jak należałoby kroić sztruks, aby było dobrze, ale się dowiem :) Na razie różowy skroiłam tak, jak wydawało mi się najlepiej.

Sama sukienka wyszła mi słodziutka. Prosta, bez zbędnych udziwnień. Dół sukienki wykończyłam taśmą w fioletowo-białą kratkę. Dodatkowo fioletowa powstała kokardka na przodzie na życzenie córki. To, co jest dla mnie nowością i co mi całkiem poprawnie chyba wyszło, to odszycie dekoltu i pach. Pierwszy raz takowe odszycie robiłam i okazało się, że nie jest takie trudne, jak mi się wcześniej wydawało. Odszycie zrobiłam z fioletowej bawełny, aby pasowało do całości. Zrezygnowałam z doszywanych mikro rękawków, które nie są rękawkami, ale nie wiem, jak fachowo się nazywają:) W oryginalnym projekcie wykonane zostały z koronki, u mnie ich brak.

Moja sukienka zapinana jest na zamek kryty. W oryginale tego zamka nie było, ale ja zrobiłam. Uwielbiam zamki. Wiem, nie są może najwygodniejsze dla dziecka, ale moja córa sobie radzi, więc wszywam :) Z zamka wszytego do tej sukienki jestem bardzo dumna. Żałuję, ze nie zrobiłam zdjęcia, ale wszystko pięknie się spotkało, nic się nie marszczy. Jestem z tego zamka niezwykle dumna. A! Listwę zamka od wewnątrz ukryłam pod bawełną. Ładnie to wygląda a sam materiał zamka nie drażni plecków.

Córka sukieneczkę nosi dumnie od momentu, jak tylko wyciągnęłam ją spod stopki maszyny. Została okrzyknięta ulubioną sukienką i wiem, że taką będzie do.....następnej uszytej przeze mnie sukienki :) Dzieci są najlepszymi odbiorcami moich uszytków. Nie przeszkadza im, że coś krzywo, że coś nie tak. Uwielbiają, kiedy Mama coś uszyje a mnie to tylko cieszy, bo mam na kim trenować szycie ubrań. Ciekawe kiedy przestaną chcieć nosić ubrania 'mamamade"...

Niestety nie mam zdjęć na mojej małej modelce, więc tym razem zdjęcia nie na ludziu :( 
Czy Wy szyliście już sztruks? Jakie macie doświadczenia z tym materiałem?













Szyciowy Blog Roku 2014 - finał

$
0
0
Nie spodziewałam się tego po sobie, ale rzeczywiście na wyniki konkursu na najlepszy Szyciowy Blog Roku 2014 czekałam od samego rana. Obudziłam się i poczułam lekki dreszczyk emocji. Troszkę jak przed sesją :) Niby wiesz, że jesteś przygotowana, ale nie wiesz czy zdasz...

Firma Aspa Electro - właściciel marki Łucznik - poszła na całość, postanowiła wzmocnić efekt i przetrzymać wszystkich dosyć długo. Podejrzewam, że od rana sporo osób spędziło sprawdzając co rusz stronę konkursową. Ja pewnie też tak bym robiła, gdybym miała możliwości. Na moje szczęście, dzisiejszy dzień spędziłam w większości za kierownicą i musiałam skupić się na bezpiecznej jeździe. Choć przyznaję - czekałam.....

Tak naprawdę to miałam wcześniej przygotowany wpis na okazję ogłoszenia wyników, w którym pisałam, że chciałam aby piękna, komputerowa maszyna stanęła w moim nowym szyciowym pokoju, ale nie mam też wielkiego żalu, że tak się nie stało.... Byłam przekonana, że maszyny nie wygram, żalu naprawdę nie miałam w sobie, bo czułam się wygrana z innego powodu i teraz cały mój wpis muszę zmienić. A co tam - zmienię :)

Zostałam wyróżniona w konkursie na najlepszy Szyciowy Blog Roku 2014. Mój blog otrzymał tytuł Szyciowe Odkrycie Roku 2014. Wygrałam maszynę i wygrałam coś znacznie cenniejszego! Nie wiem z czego jestem bardziej dumna - ze 120 głosów, które oddaliście na mój blog.....z całej masy pięknych słów, które padły pod adresem mojego bloga......z otrzymanego tytułu Odkrycie Roku czy z maszyny Malwina 2070, którą dostanę.....Jestem szczęśliwa tak po prostu, ze wszystkiego !

Zdaję sobie sprawę, że tej nagrody bym nie otrzymała, gdyby nie Wasze wsparcie. Bez Was mój blog nic by nie znaczył w tym wirtualnym świecie a w konkursie nie miałby żadnych szans. O ile mój blog był odkryciem dla jurorów o tyle dla mnie odkryciem było to, że tak wiele osób mnie wspiera, mi kibicuje i ze mną jest. Jest mi tylko smutno, że to Wy poświeciliście swój czas i energię a ja zgarnęłam nagrodę. Mam nadzieję, że chociaż ktoś z Was wygra poradnik Łucznika, bo maszyny dla głosujących poszły już do innych.....

Jedno jest pewne - bardzo dużo pięknych blogów zostało zgłoszonych do konkursu. Gdybym była członkiem Jury, to miałabym wielki kłopot ze wskazaniem tych trzech naj w każdej z kategorii. Nie zazdroszczę i nie dziwię się, że obrady tak się przeciągały. Na profilu FB konkursu widziałam, że atmosfera przed ogłoszeniem wyników była gorąca. Bardzo gorąca :)

 Gratuluję wszystkim uczestnikom, wyróżnionym, nagrodzonym. 
Pełna lista wszystkich wyróżnionych blogów na stronie konkursu - tutaj klik.

Wam Moi Kochani baaaaaardzo

Ze swojej strony obiecuję dostarczać Wam jeszcze ciekawszej lektury, bo szyć będę nadal - lepiej lub gorzej, ale będę. Szyciowy pokój prawie gotowy, więc jak stanie w nim nowa maszyna to będę mogła teraz szyć w stereo :)



-----------------------------------------------------------------------------------
------------------------------
-----------------------------------------------------------------------------------



Na koniec tego wpisu chciałabym ocalić od zapomnienia i uwiecznić słowa, którymi postanowiliście publicznie podzielić się z wirtualnym światem. Słowa o blogu Adela Szyje, za które jeszcze raz pięknie dziękuję. To była dla mnie największa niespodzianka tego konkursu. Podczas Waszego głosowania naprawdę ciężko było mi powstrzymać wzruszenie.

Wszystkie wpisy pochodzą z konkursowego profilu facebook Łucznika. Mam nadzieję, że wszystkie skopiowałam i żadnego nie pominęłam. Jeżeli jednak tak się stało - szybciuteńko uzupełnię.

"Ja mój głos oddałam na bloga http://www.adelaszyje.blogspot.com. Udało jej się poprzez zdjęcia to, czego nie zdołała zrobić ciocia krawcowa oko w oko. Nauczyła mnie, na początek, jak uszyć poszewkę na zakładkę. Tak mi dobrze poszło, że z rozpędu uszyłam trzy"




"Oddaję głos na Adela Szyje . Nigdy nie miałam kontaktu z maszyną, do momentu aż zamarzyło mi się uszyć spódniczkę dla córki. No i z pomocą bloga Adela Szyje się udało - na pewno nie jest idealna, wiadomo jak wychodzi za pierwszy razem, ale córcia ją nosi i bardzo lubi "


Dzień dobry ja swój glos oddalam na blog Adela szyje. Zapytacie czemu akurat na ten blog? Ponieważ Pani Adela potrafi dzielić się swoim doświadczeniem, ma tyle w sobie zapału, ze pruje i poprawia to co jej nie pasuje w swoich uszytkach i nie wstydzi się do tego przyznać otwarcie. Dzięki temu sama wiem co mnie czeka w moich próbach z maszyna. Dziekuję bardzo za wszystko za dzielenie się swoja wiedza. Życzę powodzenia Pani" 



Głosuję na Adela szyje uwielbiam tą pełną wyobraźni i pomysłów rudą kobietkę, która niejednokrotnie zaraża mnie swoim entuzjazmem do szycia i jest skarbnicą pomysłów kibicuje i życzę wygranej"


Za przeprowadzanie nas przez meandry szyciowego świata,
za ciekawość nowego
i niepoddawanie się na szyciowych zakrętach 
i upór w walce z każdą trudną materią i formą 
o każdy perfekcyjny szew,
za kreatywność i zmysł twórczy, który każe Jej uczynić z "jakiegoś" projektu 
swój własny,osobisty, adelowy twór.
Za ciągłe dążenie do ideału,
za pracowitość, pasję i zacięcie,
i za oddanie swoim czytelniczkom.
Za dowcip i lekkie pióro, i za jasność wypowiedzi
oraz za dystans do siebie.
Za wszystkie lekcje szycia
i za wypustkę
Ale przede wszystkim, całkiem osobiście
za inspirację i motywację,
za zachętę i oparcie,
za całą serdeczność i cierpliwość
i każdą wyczerpującą odpowiedź na najmniejsze, najgłupsze wątpliwości.
I za to że szyję.
Dziękuję, Adelo!




Wiele jest pięknych i mądrych blogów. Tu w konkursie i poza nim. Mój głos oddaje na http://adelaszyje.blogspot.com/ ...za to, że z każdym postem inspiruje mnie do siadania do maszyny, do szycia, do tworzenia... Podziwiam za to, że się nie zniechęca, że potrafi kilka razy pruć komin, by ponownie go zszywać, że nie idzie na łatwiznę. I za to, jak pisze o swoich perypetiach z maszyną, z wykrojami, pomysłami i szyciem 
Podziwiam i będę wracać 




Moj głos oddaje na blog Pani Adeli.Blog prowadzony w bardzo przejrzysty sposob (co zdarza sie rzadko)z wieloma ciekawymi opisami ,wskazowkami.Podobne poczucie estetyki sprawia ,iz wiele z prac Pani Adeli stalo sie dla mnie inspracja do kolejnych pomyslow na szycie;))bardzo dziekuje i serdecznie gratuluje tak ciekawego bloga....tak trzymać



Oddaję swój głos na blog "Adela szyje" za inspirację i motywację jaką czerpie z tego bloga niejedna szyjąca osoba. Blog jest tak przemiłym i ciepłym miejscem w sieci, że chce się tam wracać. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnych postów, gdzie autorka opisuje z swoją przygodę z szyciem dzieląc się przy tym swoją wiedzą o szyciu. Tutoriale zilustrowane dużą ilością zdjęć, które Adela zamieszcza na swoim blogu są tak stworzone, że osoba początkująca nie ma problemu z ich zrozumieniem. Adela na swoim blogu pokazuje, że można nauczyć się samej szyć bez kursów, bez szkoły trzeba tylko cierpliwości i treningu.


Oddaje swoj glos rowniez na bloga adelaszyje.blogspot.com. Lubie jego prostote i swiezosc, dbalosc o detale i mila dla oka szate graficzna. Adela......gratuluje pomyslu i nieukrywanej pasji i trzymam oczywiscie mocno kciuki za Twoja wygrana ( przepraszam za brak polskich znakow )



Zagłosowałam na Adela Szyje bo nikt tak nie dzieli się sercem do szycia jak ona! Gratuluję Ci ogromnie Adelo! Dla mnie zasługujesz na KORONĘ za to, że uczysz jak szyć, że robisz to umiejętnie i cierpliwie. Twoje posty są tak dobrze dopracowane! Dla samouków to bezcenne!



 Z ogromną przyjemnością oddaję swój głos na Blog Adela Szyje.
Krótkie uzasadnienie w dołączonym zdjęciu




Głosuje na blog Adeli adelaszyje.blogspot.com nie miałam pojecia ze mozna czytac blog zupełnie obcej osoby i miec wrazene ze z drugiej strony jest najlepsza kolezanka


 Głosuję na bloga Adeli (adelaszyje.blogspot.com). Najbardziej inspirujący i czytelny blog dla raczkujących na szyciowej drodze



Głosuje na blog adelaszyje.blogspot.com
Jest to pierwszy szyciowy blog na jaki zaglądałam. Adela na swoim blogu pokazuje, że droga do szyciowej perfekcji nie musi być wcale usłana różami. Jej turtionale są pokazane w wyjątkowo przystępnej formie dla początkujących. Jej projekty zachwycają i inspirują.


Głosuję na bloga Adeli (adelaszyje.blogspot.com) całym sercem. Pamiętam jej początki. Pamiętam jak pytała o najprostsze rzeczy - jaka maszyna, jakie nici, jak coś tam zszyć, przyszyć, obszyć. Rzeczy, które dla mnie były oczywistościami. A teraz? Adela rozwija się o wiele szybciej niż druga linia metra (acz dobrze, że i ta jest wreszcie) i jest już o sto stacji przede mną. I nie dość, że wyprzedza to wyprzedza we wspaniałym stylu - dzieląc się swoją nową wiedzą z każdym kto tylko ma ochotę sam się czegoś nauczyć. Podziwiam i kibicuję w konkursie




Idę świętować :) Jeszcze nie wiem jak, ale kupiłam z tej okazji ciasto w drodze do domu:) 
 Żałuję, że nie ma Was bliżej mnie, bo ugościłabym Was wszystkich najlepiej jak potrafię. 
Może kiedyś będzie okazja :) 
 

Pracownia krawiecka, czyli kulisy powstawania mojego szyciowego pokoju

$
0
0
Im bliżej końca, tym bardziej czuję, że to moje szycie - przez powstanie szyciowego pokoju - wchodzi w nowy wymiar. Bardziej poważny. Jak szyłam przytulona z maszyną do innego miejsca, to miałam poczucie, że zawsze mogę wszystko zwinąć i przestać szyć, jakby mi się znudziło. No, ale skoro się nie nudziło do tej pory i nie widać, aby się znudziło to chyba szyć już będę? Tak przynajmniej założyliśmy.....

Chciałam mieć swoje miejsce, gdzie mogłabym bez ograniczeń rozłożyć się z szyciowymi akcesoriami. Cieszyłam się jak dziecko, kiedy podjęliśmy rodzinną decyzję, że będę szyć w miejscu do tego przeznaczonym. Cieszę się nadal, bo od dzisiaj nie muszę się przejmować, że dzwoni dzwonek do drzwi a ja mam na wejściu rozłożone wykroje i tkaniny. Z drugiej strony wciąż mam taki dyskomfort, że na moją zabawę poświęcony został cały pokój, który mógłby być wykorzystany na......no właśnie na co?

Prawie 10m2 z oknem i drzwiami, które teraz są moim szyciowym pokojem, do niedawna był pokojem gościnnym. Z nazwy takim był i z zastosowania też. Teraz jest szyciowy a gościnny powstał w innym miejscu, tzn. został połączony z pokojem, który służy do pracy. Przenieśliśmy do gabinetu sofę i w razie konieczności ugoszczenia kogoś na noc,  będzie w nim miejsce do spania.  Rozwiązanie idealne koncepcyjnie a i w praktyce też ta zmiana wydaje się być sensowna. Każda przestrzeń jest wykorzystana praktycznie. Do tej pory pokój gościnny był i stał używany jedynie od wizyty jednych gości do wizyty drugich gości.

Urządzenie pokoju szyciowego - zadanie łatwe i trudne zarazem. Łatwe, bo urządzić pokój to sama przyjemność. Trudne, bo musiałam wykorzystać zasoby meblowe, który już w nim były oraz wszystko przeorganizować tak, aby zrealizować całą metamorfozę jak najmniejszym kosztem. Nie chciałam wydawać jakiś mega pieniędzy na urządzenie przestrzeni do szycia. Miało być praktycznie, ładnie i tanio. Dodatkową trudnością był sam pokój, jego przestrzeń a w zasadzie skos, który zajmuje ponad 1/2 powierzchni użytkowej.

Wcześniej ściany w tym pokoju miały kolor złamanej bieli, czyli niby białe, ale jednak nie :) Chciałam je odświeżyć. Wykorzystałam do tego celu szarą farbę, która została po malowaniu pokoju córki jakiś czas temu. Żeby nie było tak zwyczajnie jedną ścianę postanowiłam zmienić tapetą, którą wypatrzyłam w jednym ze sklepów - zmienia kolor w zależności od tego, z której strony i pod jakim kątem na nią się patrzy. Przybiera barwę bardziej fioletową lub srebrną czy szarą. Lubię ją :)


W szyciowym pokoju chciałam mieć bardzo dwie rzeczy - duuuuży stół aby móc wygodnie odrysowywać wykroje i ciąć materiały oraz pojemne szafki na tkaniny i wszystkie szpargały, które przez te kilkanaście miesięcy zdążyłam zgromadzić. Swoją drogą nie wiedziałam, że mam tego wszystkiego tak dużo do momentu przenosin z pokoju do pokoju :) 

Pokój niemały, bo 3,4m x 3,2m, ale.....ma skos taki, że ciężko się pod nim poruszać. Przestrzeń bez skosu to raptem 3,4mx1,1m. Reszta mało funkcjonalna. Po wielu nieprzespanych nocach i setkach wykonanych rysunkach oraz Waszych podpowiedziach zdecydowałam. Nie będzie stołu pod ścianą w tzw. elkę, nie będzie stołu na środku, do którego i tak miałabym ograniczony dostęp z każdej strony przez mój skos. Będzie stół - możliwe duży - do którego dostęp będzie z trzech stron. Od stołu odchodzić będzie niewielki blat, na której będzie stała maszyna i na którym będę szyć. Wymierzone, zrealizowane.


Zamówiłam płytę meblową o wymiarach 130x180cm, która stanowi blat stołu oraz mały blacik o wymiarach 50x100 cm pod maszynę, który przylega do dużego blatu. Podstawę stołu stanowią komody, które były na wyposażeniu pokoju i musiałam je wykorzystać. Bardzo podoba mi się to rozwiązanie, bo blat dzięki temu stabilnie leży a ja mam świetny dostęp do szafek z każdej z trzech stron. Świetnie wykorzystana przestrzeń pod blatem. Jestem z tego rozwiązania niezwykle zadowolona.


Komody wykorzystane za podstawę do blatu a w pokoju zrobiło się jakoś tak pusto....brakowało mi też miejsca na drobiazgi. Nowych szafek kupować nie chciałam, tym bardziej, że ceny takowych w sklepie są szalone a poza tym byłby kłopot dopasować kolorystycznie do istniejących komód. Postanowiliśmy z Moonszem, że meble wykonamy sami. Pomiary, pomiary i moja twórcza praca zaowocowała takim rysunkiem przyszłego mebla.


Z rysunku niewiele widać, ale są to dwie komody, które po złączeniu miały tworzyć literę L. Idealne miejsce na nie pod skosem i na ścianie z oknem. Narysowałam jak umiałam a Moonsz załamał ręce....na chwilkę. Usiadł wieczorkiem, rozpisał wszystko tak, aby można było zamówić odpowiednie elementy. Ja złożyłam zamówienie w firmie, która zajmuje się docinaniem i okleinowaniem płyt meblowych na wymiar a potem to już.....ciężka praca monterska :)

Moja rola podczas montażu to "podaj, zabierz, odkurz, wynieś, przynieś....". Całość prac fizycznych wziął na siebie Moonsz. Dzielnie skręcał, pasował, montował. W efekcie powstał taki oto regał wypełniający pustą przestrzeń pod skosem. Jest w nim miejsce na gazetki, książki, drobiazgi, dodatki - na wszystko, co niezbędne do szycia. Muszę jeszcze się w nich zorganizować, ale już są i mogę rozpakować mój zgromadzony szyciowy dobytek. 

Dodatkowo w tym pokoju swoje miejsce znalazła długa szafka, która wcześniej służyła jako podstawa pod telewizor. Teraz jest siedziskiem a w zasadzie będzie - zamówiłam już gąbkę tapicerską, uszyję pokrowiec, położę na szafkę i będzie można już niedługo na niej usiąść :) Ta szafka - siedzisko jest dla moich dzieci, które lubią towarzyszyć mi podczas twórczych prac przy maszynie.

Jestem pod wrażeniem, bo w tym niewielkim pokoju, mimo tak wielu mebli, udało mi się wygospodarować jeszcze miejsce na manekin. Nie mam go jeszcze, ale kiedyś zamierzam mieć, więc miejsce już jest i czeka :) Ach, i za drzwiami będzie jeszcze jeden regał z półkami. Elementy na niego są i czekają na montaż. Zabrakło nam już jednak sił, więc po kilku dniach regeneracji zabierzemy się za skręcanie. Potem jeszcze firanka, zasłonki, dodatki.....Nie mogę się doczekać aż skończymy. Niemniej jednak pokój już jest i.....



....teraz to już zabieram się do szycia :)





Miłego dnia

Życzę wszystkim

Od pierwszego wejrzenia....? Moje pierwsze spotkanie z Malwiną.

$
0
0
Przed Świętami Wielkanocnymi przyjechała do mnie Malwina - maszyna do szycia wygrana w konkursie na Szyciowy Blog Roku. Nie miałam za bardzo czasu na szyciowe przyjemności, ale tak kusiła, że postanowiłam wypakować z kartonu i chociaż sprawdzić czy działa. Działa :)


Jak już wypakowałam to postanowiłam coś uszyć. Jako, że czas świąteczny, to na testowe szycie wybrałam zająca. Nigdy zająca nie szyłam, zawsze chciałam, więc wybór był oczywisty. I tak w kilka minut powstał zając. Całkiem udany. Długo u mnie nie pobył, bo szybciutko został zarekwirowany przez córkę.

Jak już się rozpędziłam, to tych zajęcy uszyłam jeszcze dodatkowo trzy egzemplarze. Powstały na Malwinie, bo jakoś tak miło i przyjemnie mi się szyło...... Wszystko przez przycisk Start/Stop, który Malwina posiada, a którego wcześniej nie znałam, bo Silvercrest nie posiada. 

Co to za guzik? Zwyczajny, ale sprawia, że nie trzeba nogi używać, bo pedał niepotrzebny. Wystarczy kliknąć Start i maszyna szyje. Wystarczy nacisnąć Stop i przestaje. Niby nic a dla mnie wygoda.W połączeniu z regulacją prędkości to prawdziwy relaks szyciowy. Przesuwam regulację na ślimaka, naciskam Start i centymetr po centymetrze szyję poowoooluutkuuuu i się nie przejmuję, że na łuku mi coś się omsknie lub wymsknie. Żaden łuk nie straszny. No relaks jak nic, jakbym w jakimś sanatorium była :) Można kawki się napić w trakcie szycia, sprawdzić zeszyty z lekcjami, pogadać z sąsiadką a maszyna szyje powoluuuutkuuuuu....






Zatem wiecie już, że maszyna do szycia Łucznik Malwina 2070 posiada coś, czego wcześniej nie znałam a dziś uważam za fantastyczny gadżet w maszynie. Czy zatem moja pierwsze spotkanie przerodzi się w trwalsze uczucie? Czy to jest miłość od pierwszego wejrzenia czy jedynie zauroczenie? Czy gotowa jestem na rozwód z Silvercrestem, na zdradę, na nowy maszynowy związek? Tego jeszcze nie wiem :) Testuję, próbuję, szyję....


Dzisiaj zostawiam Wam moje zające a ja zabieram się za kolejne szyciowe wyzwania i poznawanie Malwiny.


Podróż do....czyli pierwsza wyprawa Felka i Feli

$
0
0
Malwina w moim domu gości już od dwóch tygodni, a ja poza szybkim i krótkim teście, o którym pisałam tutaj (klik) nic nie szyłam. Pewnie zauważyliście moją zmniejszoną aktywność szyciową i blogową. Nie sądziłam, że cokolwiek może mnie wyłączyć z aktywności piśmienniczo-szyciowej a jednak - w ostatnim czasie w mojej rodzinie pojawiła się choroba, konieczność przeprowadzenia poważnej operacji a od jakiegoś czasu doszły dodatkowe obowiązki pielęgniarsko-opiekuńcze. Mimo, że miałam w planach szyć dla odstresowania, to jednak nie miałam ani czasu ani ochoty. A tu ktoś ważny czeka na Felka i Felę...Czas ucieka.....Termin mija a ja co zasiądę do maszyny to nic mi nie idzie. W głowie twórcza pustka.

Stresowe dni już idą w zapomnienie - zdrowie wraca i chęć do szycia wraca. Wszystko jest na dobrej drodze, więc i wena twórcza wróciła. Zasiadłam wczoraj do maszyny. Nie musiałam zbyt długo dumać nad wyglądem Feli i Felka - po prostu wyciągnęłam ścinki materiałów, usiadłam, wykroiłam i zabrałam się za szycie. 

I klops! Nie idzie. Igła pracuje, ale w miejscu. No nie idzie! Malwina szyć nie chciała tego, co ja chciałam uszyć. Przepikować uszy chciałam - materiał na górze, włóknina na dole. Wszystko zgodnie ze sztuką i instrukcją a igła w miejscu. Przyznaję, że po kilku próbach odpuściłam. Moją Silverkę odpaliłam i ucho szybciutko przepikowałam. Drugie ucho znów pod stopkę Malwiny wsunęłam. Nie szło :( Podłożyłam pod spód kartkę - poszło. Dlaczego bez kartki Malwina szyć nie chciała? Czy taka jej uroda czy może ja coś źle robiłam? Nie wiem, nie miałam czasu się zastanawiać, ale zdziwiłam się, że Silverka bez problemu szyje wszystko a Malwinka się buntuje. Sprawdzę ten temat na spokojnie w najbliższych dniach.

Uszy były przepikowane, więc czas na wypustkę :) No jakże mogłoby jej nie być. Wypustka na obwodzie uszu obu, śliczna czerwona, bo Felek i Felka powstały w kolorystyce, od której wszystko się zaczęło, czyli granat, biel i czerwień.  Żeby nadać wyjątkowego charakteru - na uszach pojawiły się serduszka na znak, że są pełne uczuć i dobrych emocji.....


Serduszka chciałam naszyć Malwiną. Troszkę pobawiłam się "na brudno" ustawieniami ściegu zygzak. Jakoś mi nie szło. Nawet żółwie tempo ustawione w maszynie i przycisk Start/Stop nie pomógł. Zwyciężyło przyzwyczajenie. Nie mogłam, nie chciałam nic zepsuć, więc przesiadłam się na Silverkę i używając mięśni w nodze -fruuuuuu- naszyłam piękną serduszkową aplikację na uszach.  Z Silverką jesteśmy jak jedność, z Malwiną za bardzo się jeszcze nie znamy, ale mamy czas - pomalutku, powolutku dojdziemy do tego, jak szyć, jakich używać ustawień.

Kiedy nadeszła chwila zszywania wszystkiego w całość Malwina sprawdziła się pierwszorzędnie. Ślimacze tempo i centymetr po centymetrze wszystkie łuki, zakręty i wywijasy uszyłam na raz. Taaak - Malwina do precyzyjnego szycia jest bardzo pomocna. Potem już tylko nadanie kształtów, kosmetyka i są - Felek i Felka w całej okazałości. Słonie, które nie są jeszcze na balkonie. Dzisiaj dopiero poleciały w świat, w stronę Fundacji Słonie na Balkonie. W stronę dzieci, które je otrzymają. Spodobają się ? Ciekawa jestem......



P.S. Felek i Felka powstały w ramach akcji Setki Słoni dla Dzieciaków organizowaną przez Fundację Słonie na Balkonie - pisałam o akcji tutaj (klik)

Przypominam, że jeżeli macie ochotę pochwalić się swoimi słonikami uszytymi w ramach akcji, możecie przesłać do mnie ich zdjęcia wraz ze zgodą na ich publikację a ja umieszczę je w przygotowywanym wpisie podsumowującym akcję szycia słoni dla dzieciaków z Adelą. Kto chętny - czekam na e-mail do niedzieli :)





Taka ładna....a taka trudnna....

$
0
0

Dzianina oczywiście. Pikowana. Wypatrzona ostatnio w sklepie z tkaninami. Fajny sklep, z ciekawą i bogatą ofertą, ale niezbyt fajną obsługą, więc więcej pewnie tam już nie zawitam.

Dzianina zakupiona - baaardzo mi się spodobała. Pudrowo - różowa, pikowana. W wyobraźni widziałam spódniczkę z koła z czarną, szeroką gumą w pasie i podszytym tiulem u dołu. Wyobraźnia swoje a późniejsza realizacja swoje....

Zamiast spódniczki powstała sukienka. Moja własna, tzn. własnoręcznie - z pomocą mądrych książek - skonstruowana. Prosta sukienka dla dziewczynki.

Pomiary wykonałam zgodnie z instrukcją wyczytaną w książce. Dodałam tam, gdzie miałam dodać, odjęłam, co miałam odjąć. Wyrysowałam wszystko na arkuszu papieru szarego. Nie było to takie proste, ale jakoś wyszło. Wydaje mi się, że chyba dobrze wyszło, choć.....

Kiedy przebrnęłam przez etap tworzenia własnego wykroju miałam dziwne wrażenie, że teraz to już z górki i nie więcej jak za godzinkę, max dwie, sukienka będzie gotowa. Skąd we mnie taka pewność? Przecież nie raz się przekonałam, że podczas szycia maszynowego pewności nigdy mieć nie można....

Pierwsze sygnały, że łatwo wcale nie musi być , zauważyłam już na etapie wykrawania formy sukienki z dzianiny. Dzianina ładna, ale bardzo rozciągliwa. Musiałam uważać, aby podczas cięcia nic mi się nigdzie nie naciągnęło. Poza tym niezwykle łatwa do zaciągania, więc przed rozpoczęciem szycia.....wypiłowałam dokładnie paznokcie na wszelki wypadek :) Teraz się zastanawiam jak długo będzie bez zaciągnięć.....

Widząc z czym mam do czynienia, profilaktycznie wszystkie brzegi podkleiłam paskiem flizeliny. Zabrałam się za szycie a to szycie to istna mordęga. Dawno już tak się nie namęczyłam. Igła do dzianiny, flizelina, odpowiednie nici. Ba! Nawet znacznie bardziej przystosowana do szycia dzianin maszyna i co? Dzianina naciąga się podczas szycia! Musiałam baaaardzo, ale to baaaardzo uważać, aby przez przypadek nie chwycić zbyt mocno dzianiny podczas szycia, nie rozciągnąć podczas jej prowadzenia pod stopką. Generalnie - jak z jajkiem...

W planach sukienka miała mieć fikuśne odszycie szyi albo kołnierzyk z dzianinki z wypustką. Nawet zabrałam się za takie wykończenie, ale niestety po trzeciej czy czwartej próbie zrezygnowałam z pomysłu. Kołnierzyka nie ma, wypustki nie ma. Tak mi się ten dekolt naciągał a potem falował, że się poddałam. Aż dziw, że podczas wielokrotnego prucia nie pozaciągałam dzianiny....choć w jednym miejscu małe oczko poszło. Na szczęście nie widać. W efekcie dekolt podwinęłam i ręcznie przyszyłam od wewnątrz. Podobnie rękawy i dół - wszystko ręczna robota. Troszkę wymagało to czasu i poświęcenia, ale przynajmniej nic nie faluje i nic się nie naciągnęło a przy okazji ładnie wygląda.

Sukienka powstawała w bólach i mękach kilka dobrych dni. Co ją wzięłam w ręce, to odkładałam. Siadałam, szyłam, prułam, chowałam do szafki i tak kilka razy. Wszystko przez to, że się uparłam na ten kołnierzyk :) Dopiero jak odpuściłam i zaakceptowałam fakt, że sukienka owszem będzie, ale prościutka i bez zbędnych ozdobników to jakoś poszło. 

To była moja pierwsza przygoda z dzianiną pikowaną. Czy ostatni? Nie wiem, ale na razie mam dość:) Na tyle dość, że jedyne na co się zdobyłam do dodanie plastikowych ozdobników na przodzie dekoltu. Naprawdę nie miałam pomysłu jak urozmaicić ten róż....Te kwiatki wpadły w me ręce przypadkiem i przypadkiem wskoczyły na sukienkę. Efekt może nie jest powalający, ale córkę zadowala, więc mnie też.

To, co mnie troszeczkę rozczarowało to fakt, że pomimo skrupulatnego ściągnięcia miary, wyrysowania własnej formy, sukienka jest oczywiście za szeroka. W ramionach wszystko pasuje, pod pachami wszystko pasuje, ale już cała reszta mogłaby być szczuplejsza. Nie miałam już jednak siły na kolejne prucie.

Po wielu godzinach spędzonych w moim szyciowym pokoju sukienka z pięknej pudrowo-różowej dzianiny jest gotowa:
a) własnoręcznie skonstruowana,
b) własnoręcznie uszyta,
c) własnoręcznie ozdobiona,
d) własnoręcznie wymęczona.

 Oto ona w całej okazałości :)






Szczegóły: 
  • wykrój - własnoręcznie wykonana konstrukcja na bazie książki
  • Materiał - dzianina pikowana zakupiona w sklepie stacjonarnym
  • Szycie - maszyna Łucznik Malwina 2070 wygrana w konkursie Szyciowy Blog Roku, obrzucenie brzegów ściegiem owerlokowym na tej maszynie
  • Dodatki - plastikowe kwiatki kupione w KIK
  • Czas szycia : trudny do zmierzenia, bo sukienka powstawała w bólach przez wiele dni


P.S. Sukienka została w całości uszyta na maszynie Łucznik Malwina 2070. To pierwsze tak poważne szycie na tej maszynie. Muszę przyznać, że jestem zadowolona ze współpracy. To, co mnie szczególnie zachwyca to piękny ścieg owerlokowy, którym wykończyłam brzegi. Troszkę się boję to napisać, aby moja Silverka nie usłyszała, ale ten ścieg owerlokowy w Malwinie jest ładniejszy niż w Silvercrest....

Małe zoo, czyli szycie z Adelą cz.3

$
0
0
Kto lubi odwiedzać zoo - ręka do góry. Komu nie jest obojętny los zwierząt - ręka do góry. Kto nie potrafi przejść obojętnie obok potrzebującego - ręka do góry. Kto....

Mogłabym tak pytać i prosić o podnoszenie rąk jeszcze wiele razy, ale nie będę. Ja osobiście za wizytami w zoo nie przepadam, choć bywam tam z dziećmi. Los zwierząt nie jest mi obojętny, choć w domu mieszka tylko chomik. Nie potrafię przejść obojętnie obok potrzebującego, choć rzadko daję pod sklepem "grosik na chleb". Pomagam jak potrafię, lecz sama decyduję jak, gdzie i komu.

Akcja Setki słoni dla dzieciaków organizowana przez Fundację Słonie na Balkonie chwyciła mnie za serce od pierwszego zdania. Przeczytałam wiadomość otrzymaną z Fundacji i od razu wiedziałam, że chcę uszyć słonia. Od razu też wiedziałam, że im więcej słoni tym lepiej. Stąd pojawiła się myśl, aby zaprosić Was do szycia słoni dla dzieci dotkniętych przez los. Nie spodziewałam się takiego odzewu z Waszej strony. Naprawdę.....Bardzo dziękuję w imieniu dzieciaczków, dla których ten mały lub większy słoń znaczy tak wiele. Jak wiele - możecie przeczytać w artykule publikowanym kilka dni temu na portalu onet.pl - tutaj (klik).

Słonie się szyły w Polsce, za granicą, na zachodzie, na wschodzie, północy i południu. Szyły się również w centralnej Polsce. Wszędzie....Każdy słoń inny, ale łączy je jedno - intencja. Z każdej deklaracji uszycia słonika cieszyłam się jak małe dziecko a kiedy deklaracje zamieniane były w czyny to moja radość była podwójna. Dzięki Wam powstało całe morze słoniowych przytulanek, takie małe słoniowe zoo. Z tą jednak różnicą, że nasze-Wasze słonie nie są trzymane w niewoli....



Dziękuję za zaangażowanie. Dziękuję za przesyłane zdjęcia uszytych słoników. Wklejaliście je na stronę wydarzenia na Facebook - tutaj (klik) - oraz przysyłaliście na mój e-mail. Dzisiaj chcę Wam pokazać kilka z nich - słoników, które są dziełem zwyczajnych osób o niezwyczajnym sercu. Prawda, że są piękne? I wiem, że przynajmniej część z nich wywołało już uśmiech na buźkach dzieci.



Jeżeli ktoś nie zdążył uszyć słonika, nie wiedział o akcji, chciałby uszyć go teraz - mam dobrą wiadomość. Słoniki można szyć i przysyłać cały rok do Fundacji Słonie na Balkonie. Potrzebujących dzieci jest sporo, więc słoni nigdy nie będzie za dużo. Zatem jak zostaną skrawki materiałów po szyciu rzeczy innych nie wyrzucamy ich, tylko szyjemy słonie :) 







Słoniowa akcja trwa cały rok, ale teraz trwa głosowanie na najpiękniejszego słonika. Zachęcam Was do oddawania swoich głosów. Wystarczy "zalajkować" słonika, który Waszym zdaniem jest naj.... Osoba, która zdobędzie najwięcej "lajków" wygra maszynę do szycia. Głosować można tutaj (klik).


Bardzo dziękuję Małgosiom dwóm, Magdzie, Joasi, Karolinie, Ewie oraz Dorocie za przesłane zdjęcia cudnych słoników. Dziękuję wszystkim, którzy swoje słonie publikowali na stronie wydarzenia na Facebook. Dziękuję, że zechcieliście odpowiedzieć na apel Fundacji i poświęciliście swój czas na uszycie słoników, że zaangażowaliście swoje rodziny, znajomych. DZIĘKUJĘ !!!!!



**____________**__________**____________**



Na koniec już mam niespodziankę - słonia, którego uszyję na specjalne życzenie. Słonik do wyboru - Felek lub Fela. Jak wyglądają możecie zapoznać się tutaj (klik). Oczywiście ten, który uszyję dla Ciebie nie będzie identyczny, ponieważ to 100% Handmade i może wyjść ciut inny. Zapewniam jednak, że dołożę starań aby był równie uroczy :) 

Wystarczy, że:

1. Zostawisz pod tym wpisem komentarz z informacją z czym kojarzy Ci się słoń.
2. Pobierzesz grafikę ze słoniowym candy i umieścisz ją na swoim blogu lub profilu Facebook wraz z linkiem do tego wpisu.

Czas na wykonanie pkt 1 i 2 mija 3 maja 2015 do godziny 23.59.

Jeżeli zdjęcie z linkiem wklejasz na FB podaj proszę w komentarzu link do tego wpisu na FB.

Z pośród wszystkich zgłoszeń wybiorę jedno i najpóźniej 5 maja 2015 ogłoszę do kogo poleci Felek lub Fela.



 

Koło na kole

$
0
0
Pojechałam do drogerii po szampony, odżywki, żele i inne przydasie kosmetyczne. Niestety, zaraz obok drogerii jest sklep z dzianinami. No dobra - nie tak całkiem obok. Tak szczerze - na tylnej ścianie drogerii. Żeby dojść do sklepu z tkaninami trzeba obejść cały budynek naokoło....


Obeszłam ten budynek. Sama nie wiem, ale coś mnie ciągnęło w tamtą stronę....No dobra :) Chciałam wejść do tego sklepu tym bardziej, że dawno w nim nie byłam. Jak weszłam tak wyszłam...z pełną siatką a w niej między innymi wielkie, cudne białe grochy na granacie. 

Od razu po powrocie do domu pobiegłam do szyciowego pokoju. Wiedziałam, że będą koła na kole. Nic innego powstać z tej dzianiny nie mogło. Niczego innego w wyobraźni nie widziałam. Wymiary córy znałam, więc wymierzyłam, wykroiłam i szyłam.

Szybki projekt i szybkie wykonanie. Pasek z dzianiny z gumką wpuszczoną w tunel, dół obszyty lamówką. Lamówki nie miałam w planach, ale wymusiła ją na mnie sytuacja. 

Nie mam stopki do podwijania. Za każdym razem, gdy szyję spódniczkę z koła lub połowy koła przypominam sobie o tym, że stopka do podwijania pomogłaby mi wykończyć dół perfekcyjnie.  Po skończonej pracy zapominam o stopce do podwijania....Dzisiaj znów sobie przypomniałam....Nie miałam ochoty na ręczne "dziubanie", więc najprostszym rozwiązaniem była dla mnie lamówka. Nie żałuję, że tak wykończyłam dół. Uważam, że ta biała lamówka jest jak wisienka na torcie. Oczywiście stopki do wszywania lamówki też nie posiadam :) 

Córka, gdy zobaczyła spódniczkę od razu ją założyła. Spódniczka się pięknie kołuje a to dla dziewczynki w wieku przedszkolno-szkolnym jest dosyć ważną cechą. Dla mnie to wielka radość widzieć uśmiech i szczęście rysujące się na twarzy dziecka.  To nic, że spódniczka troszkę jednak za długa :) Szycie bez modelki obarczone jest ryzykiem...Moje ryzyko to jakieś 3-5 cm za dużo....Wolałabym aby spódniczka była krótsza, bo moim zdaniem małe dziewczynki najpiękniej wyglądają w krótkich spódniczkach. Córka wręcz przeciwnie - uwielbia długie, najlepiej do ziemi. Ta, którą uszyłam ma długość - jak oceniła moja mała modelka - "po środku - trochę dla Ciebie i trochę dla mnie"...






Spódniczkę uszyłam w całości na nowej maszynie Łucznik Malwina 2070. Mogę z pełną odpowiedzialnością napisać, że z dzianiną poradziła sobie wzorowo, bezproblemowo. Ja tylko naciskałam mój ulubiony przycisk Start/Stop i szyłam....:)







Słonie wędrowniczki

$
0
0


W moim szyciowym pokoju ostatnio sporo słoni powstało. Dwa na akcję Setki słoni dla dzieciaków, kilka z rozpędu uszytych powędrowało do znajomych dzieci. Jeden wciąż czeka aż pojadę i przekażę kolejnemu maluchowi. W planach szycie kolejnych...




Nie wiem czy będzie to Felek czy Fela? Pewnie dostaną swoje imiona, ale wzorowane będą właśnie na tych dwóch słonikach, które wyruszyły w podróż do Fundacji Słonie na Balkonie i mam nadzieję, że już służą za przytulankę dzieciom - podopiecznym Fundacji (jak wygląda Felek i Fela przeczytacie tutaj - klik).

Te, które uszyję w najbliższych dniach będą dla Was. Dla osób, które wzięły udział w zabawie i tak pięknie napisały, z czym kojarzą im się słonie a kojarzą się z.....



-------*-------
Słoniki oprócz akcji Fundacji Słonie na balkonie kojarzą mi się z wierszem Juliana Tuwima "Słoń Trąbalski". To mój ulubiony wiersz z dzieciństwa.


------*------
Niestety, pierwsze skojarzenie jakie mi się nasuwa, to że od wielu wielu lat słonie giną w krwawych łowach dla ludzkiego kaprysu i zysku. Kość słoniowa to biznes, kłusownictwo, finansowanie terroryzmu. A te piękne zwierzęta to duma i piekielna inteligencja, ale także wielki instynkt rodzinny. Dlaczego by nie miały sobie żyć i cieszyć się tym rodzinnym życiem? Dlatego chrońmy słonie!

Ale żeby nie było tak poważnie, to jeszcze jedno bardzo odległe skojarzenie z dzieciństwa: pamiętam, jaka byłam wstrząśnięta podczas wizyty w ogrodzie zoologicznym wielkością słoniowej -tak, muszę to napisać- kupy... :)


------*------

 Mi się słoń kojarzy ze składem porcelany ;-)

------*------

Słonie pomimo swoich gabarytów kojarzą mi się z bardzo delikatnymi stworzeniami. Tylko te oczka ... mają bardzo smutne ...


------*------

 Słonie - sklep z porcelaną
Słonie - to kokardki na ogonie
Słonie to ogromna miłość, którą otaczają swoje potomstwo!
Nie zdążyłam uszyć słonia na tę akcję , a słyszałam o niej. Szyłam serduszka dla dzieci ze szpitala, robiłam skrzyneczkę dla chłopca z Marzycielskiej Poczty, teraz nadszedł czas na słonia na te akcję :-) Jeszcze słoni nie szyłam, ale chcieć to móc!
Oczywiście na słonia od Ciebie mam chrapkę.
Kiedyś w szpitalu odwiedziła mnie jedna z blogierek ( wtedy dopiero się poznałyśmy) i przyniosła mi małego słonika , którego zrobiła dla mnie szydełkiem. Tak więc słoń kojarzy mi się jeszcze, a może przede wszystkim z bezinteresowna przyjaźnią, która łączy wiele nas piszących blogi.

------*------

 Słonie kojarzą mi się z troską i przyjaźnią ,ze spokojem i wdzięczną nieporadnością. Z radością brałam udział w akcji szycia słoników i mam nadzieję, że uda mi się jeszcze uszyć kilka bo akcja trwa cały rok .A Twojego słonika chętnie bym przygarnęła bo jest cudny.




Zanim jednak dowiem się, jakiego słonika mam szyć dla Was, chciałabym pokazać Wam jednego z wielu, które uszyłam poza Felkiem i Felą. Ten słonik powstał troszkę inaczej niż pozostałe. Po pierwsze - ciało słonika to bawełna z owatą przepikowana czerwoną nitką. Nie będę Wam pisać ile mi to zajęło czasu....ale efekt wart był poświęcenia. Gdybym jeszcze sobie zostawiła większą dziurkę na wywinięcie to byłoby super a tak to musiałam troszeczkę się namęczyć z wywinięciem i wypchnięciem trąby.

Dodatkowo słonik otrzymał wypustkę na obwodzie słoniowych uszu oraz ozdobny ścieg. Jest to jeden z wielu ściegów, które oferuje Malwina. Oczywiście słoniowe uszy mają również aplikację - tym razem z weluru. Na jednym uchu serduszko a na drugim pierwsza literka imienia dzieciątka, które słonika dostanie. Oczy z guzików, ale mocno przyszyte i jestem pewna, że nie stanowią niebezpieczeństwa dla młodego człowieka. Jak przystało na słonia jest i ogonek - własnoręcznie pleciony przez moją córcię.



Słonik w całości uszyty został na maszynie Łucznik Malwina 2070.
Wykorzystałam na uszycie ciałka tkaninę bawełnianą oraz włókninę silikonową. Wypełniony został kulką silikonową. Aplikacja - welur, oczy - guzik, ogonek - pleciony warkoczyk ze sznurka. Nici Ariadna Talia.






Czas już na ogłoszenie wyników, prawda?

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w mojej zabawie i napisali swoje skojarzenia ze słoniami. Cieszę się, że znalazły się osoby, które chciałaby zaadoptować mojego uszytego słonia i żałuję, że nie mogę obdarować wszystkich. 

Nie przedłużam już zatem.....

Felek czy Fela? 



Rudolfino  
czekam na Twoją decyzję, bo do Ciebie poleci pocztą specjalny słonik, którego uszyję.


Jak byliście czujni, to na pewno zwróciliście uwagę na fakt, że dzisiaj pisałam w liczbie mnogiej a nie pojedynczej. Tak - mam dwa wyróżnienia, choć pierwotnie ich nie przewidywałam.
Nie mogłam jednak się powstrzymać:) Słoniki uszyję również dla

Barbaratoja oraz Biebrzmilska kraina.



Czekam na informacje, gdzie mam wysłać słonika 
a przede wszystkim jakiego mam uszyć - Felka czy Felę?



Czym rysować po tkaninach, czyli niezbędnik krawcowej wg Adeli

$
0
0
Jak szycie to i cięcie tkanin. Zanim jednak do cięcia dojdzie, często wymagane jest na tej tkaninie narysowanie - wykroju, wzoru, itp. Czym rysować?  Każdy ma inne potrzeby i inne gusta, więc nie mam zamiaru nikogo przekonywać w tym wpisie do konkretnego tkaninowego pisadła a jedynie chcę pokazać jakie mamy - my szyjące - możliwości.
Zdjęcie pochodzi ze strony strima.com






Kreda krawiecka -  woskowa (tzw. mydełko), w aplikatorze, znikająca. 

Kreda jest fajna do rysowania, ponieważ nie trzeba jej mocno przyciskać aby narysować, więc idealnie się przydaje do dzianin i tkanin delikatnych.

Używałam kredę woskową w kawałku i u mnie się nie sprawdziła. Po pierwsze dlatego, że dosyć szybko cieniutki, ostry brzeg mydełka się starł od rysowania, więc trudno było mi uzyskać zgrabną linię a nie widziałam sensu kupowania specjalnej ostrzałki. Ponadto kreda w kawałku bardzo szybko mi pękła na pierdylion mniejszych kawałeczków o nierównych brzegach. Trochę z mojej winy, bo upadła na podłogę, ale jednak. No i nie znika z tkaniny po narysowaniu. Z pełnym przekonaniem piszę, że kreda woskowa nie jest moim ulubionym "pisadłem tkaninowym". Komplet kredy składający się z dwóch kawałków (zazwyczaj w różnych kolorach) można kupić już za 2-5 PLN. Ostrzałka do kredy to wydatek już znacznie większy, bo około 40 PLN.

Zdjęcie pochodzi ze strony strima.com
Kreda w aplikatorze. Rysuje cieniutkie linie, łatwo można ją zetrzeć szczoteczką. Fajny wynalazek, tylko dosyć kosztowny, bo ja znalazłam taką kredę za około 25 PLN. Fajne jest to, że po wyczerpaniu się kredy nie musimy kupować całego aplikatora tylko można kupić wkład, który kosztuje już mniej - około 10-17 PLN. Aplikator mam do dzisiaj, bo kredy już brak. Kto wie, może kiedyś wrócę do rysowania właśnie kredą w aplikatorze...

Kreda znikająca. Nie miałam z nią do czynienia. Zniechęciło mnie to, że jest w kawałku. Według zapewnień, kreda znikająca powinna samoczynnie zniknąć po około 2 dniach lub niemal natychmiast pod wpływem pary z żelazka. Fajne prawda? Gdyby nie była w kawałku jak kreda woskowa i nie tępiła się, to pewnie bym się na nią skusiła.  Po doświadczeniach z kredą woskową na tę znikającą tylko spoglądam za każdym razem, gdy idę kupić tkaniny:) Cena jednego kawałka kredy znikającej w moim lokalnym sklepie to około 4 PLN.
Zdjęcie pochodzi ze strony strima.com

Kredka do tkanin. Miałam a nawet wciąż mam dwie - białą i niebieską. Używam kredki w miarę regularnie. Można ją wyszczotkować z tkaniny bez obawy, że zostanie ślad, choć zdarzyło mi się, że nie zeszła. Tłumaczę to sobie tym, że za mocno naciskałam podczas rysowania.....:) Koszt jednej kredki to około 5-10 PLN.

Ołówek - zwykły ołówek szkolny. Można z powodzeniem używać do rysowania linii na tkaninach, ale musimy wziąć pod uwagę, że  raczej się nie spiera. Raczej, bo bywało, że się sprał :) Przyznam się, że ołówka używam okazjonalnie w projektach, w
których nie widać lewej strony, np. podczas szycia domowych przydasi. Przy ołówku trzeba też pamiętać, aby nie używać na jasnych tkaninach, ponieważ może prześwitywać na prawej stronie. Ołówek lubi też w praniu "rozmazywać się", więc ołówkowi mówię tak, ale z ostrożnością. Podobnie z długopisem. Znikający, zwykły, kulkowy....jakikolwiek by nie był, to używam tylko wtedy, gdy wiem, że mogę sobie na takie bezkarne pisanie na tkaninie pozwolić.  Kosztów nie podam, bo ołówek i długopis uważam za rozwiązania bezkosztowe, tzn nie wymagające od nas ekstra zakupu, ponieważ ołówek lub/i długopis każdy z nas po prostu posiada.

Zdjęcie pochodzi ze strony strima.com
Pisak znikający. Miałam już całą kolekcję pisaków znikających - zarówno jednokolorowe jak i dwukolorowe. Naprawdę można wydać całe morze pieniędzy i nie być zadowolonym, być zadowolonym częściowo lub trafić za pierwszym razem na ten idealny. Generalnie pisak to super rozwiązanie, bo wygodny, zawsze pod ręką, nie łamie się, ale.....może szybko wysychać mimo zamykania zakrętki. Może się nie spierać mimo spieralności w nazwie - zdarzyło mi się, że znikający pisak krawiecki za nic sprać się nie chciał. Wiem, są specjalne korektory do pisaków, ale dla mnie to rozwiązanie- hybryda. Niby masz pisak znikający, ale nie masz. Gorzej jest, kiedy myślisz, że narysowane linie znikną a nie znikają i cały projekt, nad którym spędziłaś wiele godzin się nie nadaje do użycia....

Ba! Taki pisak znikający może też zniknąć szybciej niż byśmy tego chcieli. Zdarzyło mi się kupić taki, który dosłownie znikał w oczach. Linie które narysowałam jako pierwsze, znikały zanim zdążyłam narysować całość. Serio :)

Pisaki zmywalne - te dedykowane dla osób szyjących - znaleźć można za 1 PLN jak i za 40 PLN za sztukę. Różna cena, różne firmy a efekt też różny. Nie sugerujcie się, że im droższy tym lepszy i odwrotnie. Ja po wielu mniej lub bardziej udanych próbach znalazłam pisak, który spełnia me oczekiwania. Dla mnie ważne jest, aby móc rysować, łatwo spierać narysowane a przy okazji nie zbankrutować. 

Ostatnim moim odkryciem są flamastry - 12 sztuk w cenie 12 PLN. Łatwo policzyć, że koszt jednego to 1 PLN. Cena to jedno, ale ważny jest efekt. Po testach z pełną odpowiedzialnością mogę napisać, że te flamastry mają szansę zostać moimi ulubionymi. Rysują cienkie linie, spierają się bez problemu, nie zostawiają śladów. Dla mnie to plus zarówno praktyczny jak i ekonomiczny. Minus - niestety nie ma szans kupić jednego czy dwunastu sztuk w jednym kolorze. Ten minus może być też plusem, bo łatwiej dopasować kolor pisaka do tkaniny :)

Flamastry kupiłam w zwykłym sklepie papierniczym. Tak, tak - w sklepie z artykułami szkolnymi można kupić produkt, który przyda się w szyciu. Ba! Można nimi bezkarnie malować, potem wrzucić rzecz noszącą ślady działalności artystycznej do pralki i zapomnieć.Wszystko się spiera. Jakby jeszcze schodziło pod wpływem pary od żelazka.....nie schodzi. Szkoda.

Ciekawa jestem Waszych doświadczeń z rysowaniem na tkaninach. Które z produktów uważacie za Wasze naj a których nie lubicie z jakiegoś powodu? Może używacie produktów, których ja nie znam?









Jak uszyć kieszeń z zamkiem, czyli szycie wg Adeli

$
0
0
Ostatnimi czasy jestem bardzo zajęta szyciowo.  Zaczęłam się już zastanawiać czy to brak organizacji czy może wiosenne przesilenie sprawia, że nie nadążam... Obiecywałam już kilka razy na profilu Facebook (tutaj - klik)że na blogu pojawi się nowy tutorial i ta chwila trwała dosyć długo. Do dzisiaj...

Kieszeń na zamek. Zamek w kieszeni. Zapinana kieszeń na zamek. Przekonałam się, że umiejętność szycia kieszeni z zamkiem przydaje się. Można taką kieszeń zastosować w torebce, w bluzie, w spodniach, spódnicy i wielu innych projektach.

Nie powiem Wam, jak wszywałam swoją pierwszą kieszeń  zamkiem w torbie na zakupy, którą uszyłam już daaawno temu (możecie ją zobaczyć tutaj - klik). Wiem, że strasznie się wtedy namęczyłam, aby uzyskać efekt zamierzony. Tak strasznie, że na długo wszywanie kieszeni z zamkiem porzuciłam. Nie dawała mi jednak spokoju myśl, jak taką kieszeń wszywać miło i przyjemnie. Olśnienie przyszło w momencie, kiedy nauczyłam się robić....UWAGA....odszycie dekoltu przy sukienkach :) Co ma wspólnego odszycie szyi z kieszenią na zamek? Na pierwszy rzut oka zupełnie nic. Na drugi rzut pewnie też nic :) A jednak....dla mnie miało, bo odszycie dekoltu uświadomiło mi, że mogę podobną zasadę zastosować do kieszeni z zamkiem i wtedy wszywanie takiej kieszeni stanie się przyjemniejsze. Z mojej perspektywy oczywiście :) Wiem, pewnie pomyślicie "Dlaczego nie przeczytała w jakiejś książce jak to zrobić?" Nie przeczytałam, bo.....nie mam takiej książki....bo nie rozumiem tego, co piszą w książkach.....bo lubię sama kombinować:)

Dzisiaj przygotowałam dla Was krótką instrukcję - tutorial jak wszyć zamek w kieszeń, jak uszyć kieszeń  z zamkiem. Zaczynamy!


KROK 1

Przygotowujemy materiał, na którym ma pojawić się kieszeń z zamkiem. 
Przygotowujemy zamek oraz dwa kawałki materiału, które będą naszą kieszenią. Jakie wymiary powinny mieć worki kieszeni - o tym w dalszej części tej instrukcji.


 Ważne!
Wymiary worków kieszeni każdy musi wyliczyć sam biorąc pod uwagę kilka czynników.

Przede wszystkim musicie ustalić długość zamka, jaka ma być widoczna po wszyciu w Waszym projekcie.

U mnie ta długość wyniesie 18cm, choć sama taśma z zamkiem jest dłuższa.

Materiał kieszeni powinien być szerszy niż zaplanowana przez Was widoczna długość zamka po wszyciu.

U mnie do zaplanowanych 18cm dodaję 4cm zapasu na szwy (po 2cm z każdej strony długości zamka), czyli razem 22cm.

Głębokość kieszeni to również sprawa indywidualna. U mnie głębokość kieszeni wyniesie po wszyciu 10cm. Do tej głębokości dodaję 1cm zapasu na szwy. Do tego dochodzi zapas na utworzenie otworu na zamek ( mój otwór na zamek będzie mieć 1cm) oraz zapas na wywinięcie nad otworem na zamek - u mnie wynosi on 6cm. 
W mojej ocenie ten zapas na wywinięcie zależny jest od miejsca wszycia i potrzeb.


KROK 2

Ustalamy miejsce na tkaninie, gdzie ma zostać wszyty zamek z kieszenią. Kiedy ten etap mamy za sobą przechodzimy do przygotowania otworu na zamek.

Bierzemy jeden kawałek worka naszej kieszeni. 
Na jego lewej stronie odmierzamy 6,5 cm od brzegu i rysujemy linię poziomą.
Dlaczego 6,5cm?
Wcześniej pisałam, że założyłam 6cm zapasu na wywinięcie. Do tego dodaję połowę szerokości z planowanego otworu na zamek. U mnie ten otwór zaplanowałam o szerokości 1cm (patrz rysunek wyżej), czyli 
6cm +0,5cm = 6,5cm


 Powstała linia to środek naszego otworu na zamek.


Odmierzamy na powstałej linii miejsce początku i końca zamka.
Wcześniej założyłam, że zamek będzie widoczny na 18cm a zapas wynosi 4cm, czyli zaznaczam początek i koniec zamka 2cm od jednego brzegu tkaniny i 2cm od drugiego brzegu tkaniny. 



Cały czas pamiętamy, że nasz zaplanowany otwór na zamek ma być o szerokości 1cm. Pamiętamy też, że narysowana wcześniej linia 6,5cm od brzegu to środek otworu zamka. Aby uzyskać 1cm szerokości otworu musimy dodać po 0,5cm z każdej strony tej linii.
Łączymy krótsze linie i w ten sposób powstał nam rysunek otworu o wymiarach 18x1 cm



KROK 3

Materiał kieszeni z wyrysowanym otworem na zamek przykładamy do wyznaczonego miejsca na tkaninie, gdzie ma być wszyty zamek z kieszenią. 
Zwróćcie uwagę, że materiał kieszeni przykładamy prawą stroną do prawej strony materiału. Spinamy wszystko szpilkami lub fastrygujemy - jak komu wygodniej.



Tak powstałą kanapkę zszywamy po narysowanej linii otworu na zamek. 




Po przeszyciu  wygląda to tak.





Rozcinamy materiał wzdłuż narysowanej linii środkowej prostokąta. Pamiętamy, aby zrobić ukośne rozcięcie do rogów prostokąta. To bardzo ważne. Takie rozcięcie do rogów sprawi, że materiał po wywinięciu nie powinien się marszczyć.




KROK 4

Czas na wywinięcie materiału kieszeni na lewą stronę. 
Robimy to w ten sposób, że materiał worka kieszeni wkładamy do wnętrza przecięcia i wywijamy. 


Następnie zaprasowujemy materiał, aby uzyskać idealnie gładkie brzegi otworu po wywinięciu. W ten sposób powstaje nam otwór, w którym pojawi się zamek :)





KROK 5

Przymierzamy czy zamek pasuje w powstałym otworze, tzn. czy nie jest za długi lub za krótki, choć ten etap powinien być tylko formalnością.



Jeżeli wszystko jest w porządku, to przypinamy zamek do brzegów otworu (lub fastrygujemy) i przyszywamy wokół na maszynie. Ja do przyszywania zamka używam stopki do zamków zwykłych.



Po przyszyciu wygląda to tak.




KROK 5 

Po przyszyciu zamka odwracamy materiał na lewą stronę. Przykładamy do wszytego zamka z workiem kieszeni drugi kawałek worka kieszeni, spinamy wszystko i zszywamy. Po zszyciu obrzucamy brzegi, odcinamy wystające części tkaniny zamka.



Kieszeń z zamkiem gotowa :) 





Przy wszywaniu kieszeni z zamkiem można jeszcze zrobić tak, aby nie była widoczna taśma zamka po jego otwarciu. Wystarczy wszyć dodatkowo mały prostokąt materiału, ale jak to zrobić pokażę następnym razem :)




Viewing all 99 articles
Browse latest View live