Wstyd. Wielki wstyd pisać na koniec lutego o tym, co uszyłam. Dlaczego? Wszystko dlatego, że ten post powinien powstać jakieś 4 miesiące temu. W sumie powstałby, ale...Znacie to? Zawsze znajdzie się jakieś ale...Moje "ale" to był brak czasu. Moje "ale" to natłok innych, ważniejszych tematów. Moje "ale" to przetaczające się przez dom choroby, zmartwienia, codzienne troski. Moje "ale" to również brak weny twórczej i wiary, że mogłabym...
Wyznaję zasadę, że nic na siłę. Musi być to coś, co sprawia, że chce się usiąść do maszyny i uszyć dokładnie to, co przez długie miesiące było nie do ogarnięcia.

Podbudowana sukcesem w szyciu roletki, postanowiłam wreszcie wyposażyć okna w pokoju córki w zasłonki. Wizja efektu finalnego przyszła jak za dotknięciem różdżki, energia też była, więc dla mnie nic więcej nie trzeba. Usiadłam i zaczęłam tworzyć. Wyrysowałam sobie na kartce jak ma wyglądać, wyliczenia zrobiłam, skrupulatnie wszystko wycięłam i zabrałam się do pracy.


Moja zasłonka miała nawiązywać troszkę swoim ogólnym design'em do pokrowca na fotel. Musiała mieć zatem i grochy, i falbankę. Grochy białe na szarym tle, falbanka różowa. Na dole? Nieeeee, na dole jakoś mi nie leżało. Będzie u góry.
Wymyśliłam sobie również, że idealnie byłoby jakby od tyłu nie było widać tej gęstwiny szwu tkaniny od falbany i w ogóle. No i nie widać, bo góra zasłonki zyskała eleganckie wykończenie. Nie napiszę w którym momencie zaczęłam żałować, że taka perfekcyjna chcę być:) W każdym razie dzisiaj cieszę się, że taki pomysł miałam, bo naprawdę cieszy me oczy schludny wygląd nie tylko przodu, ale i tyłu zasłonki.
![]()
Kolejnym moim wymysłem (bo pomysłem tego nazwać nie mogę) były tasiemki, na którym będą wisieć motylki. Będą, ponieważ jeszcze nie wiszą Muszę je dopiero uszyć. Tasiemki wykonałam z bawełnianej lamówki i wszyłam je razem z falbanką w odpowiednie miejsce. Motylki będą kształtem i kolorem nawiązywać do motyli, które są ozdobą żyrandola. Ot, taka mnie myśl naszła i teraz mam kolejną robotkę:)
![]()
Chwilkę zwątpienia i drżenie serca poczułam w momencie, kiedy zasłonki miały na próbę zawisnąć na karniszu. Podczas wieszania zaczęłam zastanawiać się czy w obu zasłonkach falbanka jest wszyta na tej samej wysokości i czy się po zasunięciu spotkają. Powinny, ale wiecie jak to jest, kiedy za szycie bierze się amator - nie musi wcale wyjść. Na szczęście się udało. Falbanki się spotkały, długość wyszła jednakowa. Sukces!
Cieszę się, że spontanicznie usiadłam i wreszcie uszyłam zasłonki do pokoju córki. Muszę dorobić motylki, poobcinać nitki, dokończyć...Zdjęcia robiłam podczas przymiarki i wieczorową już porą.






Nie są to jakieś skomplikowane zasłonki ani mocno fikuśne w szyciu. Jedynym ich ozdobnikiem jest falbana, która powstała na górze. Jestem bardzo zadowolona z niej, bo ożywia z jednej strony szarość a z drugiej idealnie pasuje do fotela i ogólnego "look" pokoju. Największym wyzwaniem było stworzenie szelek zapinanych na rzep. Niby nie jakaś skomplikowana sprawa, ale naprawdę męcząca i precyzyjna, bo przecież rzep na szelce musi pasować z rzepem na zasłonie. Nie powiem....przez te szelki moja energia i dobre samopoczucie podczas szycia opadały i wzbijały się na przemian. Jednak są i jestem z nich bardzo zadowolona. Ściąganie do prania to będzie momencik.
Teraz czas na kolejne elementy dekoracyjne do coraz bardziej dokończonego pokoju. Myślę, że jeszcze nie raz będę Was raczyła białymi grochami na szarym tle:)
Życząc wszystkim miłego wieczorku, pozostawiam kilka zdjęć niezbyt dobrej jakości, ale przedstawiających moje nowe szyciowe wyzwanie.
Teraz czas na kolejne elementy dekoracyjne do coraz bardziej dokończonego pokoju. Myślę, że jeszcze nie raz będę Was raczyła białymi grochami na szarym tle:)
Życząc wszystkim miłego wieczorku, pozostawiam kilka zdjęć niezbyt dobrej jakości, ale przedstawiających moje nowe szyciowe wyzwanie.